[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zpiąc wyglądał jak duży dzieciak.
- Tak, Lucy, zaproÅ› go.
- Dobrze. Prześlę zaproszenie do Detroit. To będzie
zamknięte przyjęcie, więc przypnij mu je do swetra, żeby nie
zgubił.
- Poczekaj, jędzo. Szczęka ci opadnie - obiecała Grace.
Lucy musiała się uśmiechnąć, bo po drugiej stronie zapadła
cisza. W końcu odezwała się:
- Jest cudowny, prawda?
- Tak.
- I słodki?
- Zdecydowanie.
- Prawdziwa miłość?
Spojrzała na jego piękne ciało. Zsunęła rękę z szyi i
dotknęła klatki piersiowej. Poczuła równe uderzenia serca.
- Być może, moja droga, być może.
- A więc ciesz się każdą chwilą. Zadzwonisz, gdy
dojedziesz do Detroit?
- Naturalnie.
- Dobrze. Przekaż Lombardiemu całusa ode mnie. Na
przykład w pośladek. Słuchaj, czy to prawda, że futboliści
robią to na okrągło? Zresztą, nie mów mi. Sama spróbuję w
Dallas.
- Do widzenia, Lucy.
- Do widzenia.
Kiedy Grace odłożyła słuchawkę, Luke obrócił się i objął
ją. Uwalniając z prześcieradła, znalazł jej piersi i znów zaczął
je całować. Chwile intensywnych pieszczot nie trwały jednak
długo.
- Obudziłeś się już? Gotów na śniadanie?
- Nie. Zadzwońmy do służby hotelowej i odwołajmy je
jeszcze raz.
Rozdział IX
W sobotę wieczorem Grace występowała w krótkim
programie telewizyjnym, a potem, jeszcze tej samej nocy,
udzielała wywiadu w radiu. Resztę tego krótkiego czasu, jaki
jej pozostał, spędziła w hotelu, a konkretnie w sypialni.
W niedzielę spała długo, a wkrótce po obudzeniu miało
miejsce niespodziewane wydarzenie. Wychodziła akurat spod
prysznica z włosami związanymi ręcznikiem. Luke golił się,
stojąc przed lustrem. Musiało mu się bardzo podobać jej
odbicie, bo robił to nadzwyczaj starannie, co pewien czas
przecierając ręką zaparowaną powierzchnię. W końcu odłożył
maszynkę i zapytał:
- Kiedy chcesz być w Detroit?
- O jedenastej przed południem - odpowiedziała, owijając
mokre ciało ręcznikiem kąpielowym. - Mam zarezerwowany
hotel na noc.
Luke sięgnął po zegarek i zapytał:
- Kiedy wyjeżdżamy? Grace stanęła przed nim.
- My?
- Przecież słyszałaś - powiedział Luke, wycierając szyję.
- Jedziesz... Jedziesz ze mnÄ…?
- Nie masz zamiaru lecieć, prawda? Więc jak inaczej
chcesz się dostać do Detroit, Księżniczko?
Grace odetchnęła z ulgą. Była przerażona, myśląc, że nie
będzie chciał ruszać się z Cincinnati. Właściwie nie miał
powodu, by jechać do Detroit. Spędzili ze sobą noc, więc
mógł spokojnie wrócić do Pittsburgha, wykonawszy zadanie,
jakie sobie wyznaczył. Ale chciał z nią zostać i tylko to się
liczyło.
Miała nadzieję, że było to coś więcej niż zwykłe
pożądanie, a jej wrażenie, iż jest w podróży, w której odkrywa
samą siebie, jest trwałe i prawdziwe. Nie chciała się z nim
rozstawać. Zbyt wiele było jeszcze rzeczy, których chciała się
dowiedzieć o Luke'u Laserze, ale również o sobie samej. Nie
była przyzwyczajona do oddawania swego ciała bez
wypowiedzenia przed tym kilku najważniejszych słów. A
dokładnie tak miała się sprawa z Lukiem. Może po prostu, jak
mówiła Lucy, potrzebowała trochę dobrego seksu"? Nie
chciała w to uwierzyć. Stała przed drzwiami kabiny
prysznicowej i odwijając ręcznik z głowy, wciąż rozmyślała o
swym dziwnym stanie uczuciowym.
- Chyba byłoby dobrze wyjechać w miarę szybko - Luke
wrócił do poprzedniego tematu. Obserwował ją w lustrze.
Opanowała się szybko, nie chcąc dać po sobie poznać, że coś
ją trapi. - Możemy równie dobrze podróżować w ciągu dnia.
Oczywiście, jeśli nie boisz się, że ktoś nas zobaczy i doniesie
twojej matce, jakiego kochanka sobie wybrałaś.
Z bojowym okrzykiem Grace rzuciła w niego ręcznikiem.
Luke uchylił się ze śmiechem, a ona wiedziała, że żartował.
Dyskusja została zakończona.
Podróż do Detroit była przyjemna. Pomiędzy częstymi
przerwami na posiłki, których wciąż domagał się jego nigdy
nie napełniony żołądek, Luke włączał radio na cały regulator,
łapiąc przeboje z wytwórni Motown. Grace miała dobrą
zabawę, słuchając, jak śpiewa. Rzeczywiście nie był
pozbawiony słuchu. Fałszował nieco przy wysokich tonach,
ale niskie partie Barry'ego White'a wychodziły mu całkiem
dobrze. Grace śmiała się, a potem dołączyła do niego,
wykonując chórki w starych przebojach Gladys Knight.
ZpiewajÄ…c razem I Heard It Through the Grapevine",
wjechali do Detroit.
Hotel, w którym zamieszkali - duży i potężny - nie miał
jednak niepowtarzalnej atmosfery Omni Netherland Plaza".
Był po prostu wygodny. Luke zamówił rozmowę telefoniczną
i jadł właśnie jabłko, gdy rozległ się brzęczyk.
- Giz? - zapytał Luke. - Nie wierzę, że wciąż tu jesteś!
Taa... Jasne, tu Laser.
Grace nie miała skrupułów przed podsłuchiwaniem, gdyż
Luke robił to samo przy jej rozmowie z Lucy. Kimkolwiek był
Giz, musiał się bardzo ucieszyć. Luke nie mógł dojść do
słowa.
- O.K. - powiedział i znowu słuchał. Nagle jego głos stał
siÄ™ znacznie bardziej podniecony. - Co? Niee, He's Dead"?
Facet, to wspaniale! O której? Jasne, jest w tym też kobieta.
Myślę, że to przyjmie. Masz zamiar się rozebrać po pierwszej
godzinie? Dobra, w takim razie wezmÄ™ jÄ…. Licz na to. Na
razie.
Luke odłożył słuchawkę bardzo uradowany i okręcił się na
pięcie. Podrzucił jabłko, złapał je drugą ręką i ugryzł głośno.
- O co chodziło? - zapytała Grace. - Oczywiście, nikt nie
umarł?
- Nigdy nie uwierzysz! Paczka starych przyjaciół wydaje
dziś wieczorem przyjęcie.
- Przyjaciele? - Grace zdumiała się. - Wydają przyjęcie po
pogrzebie?
- Kto mówi o pogrzebie? Poczekaj, a zobaczysz,
Księżniczko. Wierz mi, będziesz zachwycona. - Pocałował ją
mocno w usta. Oczy mu błyszczały z radości, gdy ją przytulał.
- To będzie prawdziwa wymiana kulturalna, Księżniczko.
Masz coś błyszczącego do ubrania?
- Błyszczącego? - Grace starała się nie uśmiechać,
obejmując go za szyję. Był jednak tak rozczulający w swej
radości, że trudno było się nie cieszyć razem z nim. - Masz na
myśli diamenty?
- Nie, nie. Coś w rodzaju cekinów. Albo aksamitnych
spodni. - Wciąż trzymając ją za rękę, zaczął przetrząsać jej
rzeczy. Wieszaki obijały się o siebie, a sok z nadgryzionego
jabłka poplamił jej jedwabną bluzkę. - Masz coś takiego?
Grace próbowała się uwolnić z jego objęć i ratować swoje
rzeczy.
- Szczerze mówiąc, nie mam ani pół cekina. Laser, czy
możesz to zostawić? Jeśli idę na przyjęcie, to sama wybieram
strój!
- Dobrze, tylko żebyś nie wyglądała jak na niedzielnej
herbatce. To specjalna okazja.
- Myślę, że wiem, jak się ubrać. Możesz mi powiedzieć,
co będą miały na sobie inne kobiety? To mi pomoże.
Luke przysunął się bliżej i parodiując najbardziej
napuszony styl Grace, powiedział:
- O ile mnie pamięć nie myli, Droga Panno Barrett",
kobiety zazwyczaj nie mają nic na sobie na takich przyjęciach.
Dostosujesz siÄ™?
Grace zaczęła się szarpać, próbując wyrwać się z jego
objęć. Luke śmiejąc się przyciągnął ją jeszcze mocniej. Jego
pocałunek szybko zniweczył próby oporu. Kochali się jakieś
dziesięć razy w ciągu dwu dni i teraz musiała się zdrzemnąć,
by nabrać sił.
Luke nalegał, by zjedli kolację przed wyjściem.
- Czuję, jakbym jadła przez cały czas - zaprotestowała
Grace, gdy zaczął wykręcać numer służby hotelowej. -
Przekąszę coś na przyjęciu, dobrze? Luke potrząsnął głową.
- Tam nie będzie żadnego jedzenia.
- Naprawdę? Nie wyobrażam sobie takiego przyjęcia, na
którym mógłbyś wytrzymać bez jedzenia.
- Zbyt wiele było pojedynków na kanapki, więc
zrezygnowaliśmy.
- Pojedynków na kanapki? Kto tam będzie? Młodsi bracia
King Konga?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]