[ Pobierz całość w formacie PDF ]

namówić na udział w zwyczajnym przyjęciu. Jedynym wyjaśnieniem tej zagadki mógł być niezupełnie
prywatny charakter spotkania. Wskazywał na to również fakt posiadania przez Ruperta aparatu
należącego do wyposażenia Zwierzchników. Połączywszy jedno z drugim, George zaczął się poważnie
zastanawiać, o co tu chodzi. Będzie musiał pociągnąć Ruperta za język, kiedy przydybie go gdzieś sam
na sam.
Ponieważ krzesła były dla niego zbyt małe, Ras-haverak siedział na podłodze, gdzie najwidoczniej było
mu bardzo wygodnie, bo zignorował leżące obok poduszki. W rezultacie głowę miał zaledwie dwa
metry nad podłogą i George miał niepowtarzalną okazję poznać biologię pozaziemskiej istoty.
Niestety, niewiele wiedział o biologii istot zamieszkujących Ziemię, zatem w tej sytuacji nie mógł
dowiedzieć się niczego nowego. Jedyną nową dla niego rzeczą był szczególny, kwaśny zapach.
Zastanawiał się, jak też Zwierzchnicy odbierają woń ludzi i miał nadzieję, że lepiej.
Rashaverak nie miał żadnych cech, które można by uznać za ludzkie. George zrozumiał, dlaczego pry-
114
ARTHUR C. CLARKE
mitywne, wystraszone dzikusy, widząc z daleka Zwierzchników, mogły ich wziąć za uskrzydlonych
ludzi. W ten sposób powstały typowe portrety Diabla. Jednak oglądając obcego z bliska, obserwator
natychmiast pozbyłby się przynajmniej części złudzeń. Małe różki (George zastanawiał się. do czego
mogły służyć) stanowiły pewną cechę szczególną, ale ciało nie przypominało ciała człowieka ani
żadnego ziemskiego zwierzęcia. Pochodzący z zupełnie innego drzewa ewolucji Zwierzchnicy nie byli
ani ssakami, ani owadami czy gadami. Nie było nawet pewności, że są strunowcami: ich twardy
pancerz mógł równie dobrze być szkieletem zewnętrznym.
Skrzydła Rashaveraka były złożone i George nie mógł ich dobrze obejrzeć, lecz ogon wyglądający jak
kawał opancerzonego gumowego węża leżał ciasno zwinięty u jego stóp. Słynny kolec bardziej
przypominał duży, spłaszczony kamień niż grot strzały. Powszechnie przyjęto, że służył do
stabilizowania lotu, podobnie jak lotki ogonowe ptaków. Z niewielu faktów oraz podobnych
przypuszczeń naukowcy wywnioskowali, że Zwierzchnicy pochodzą z planety o niskim ciążeniu i
bardzo gęstej atmosferze.
W ukrytym głośniku rozległ się nagle głos Ruperta.
 Jean! George! Gdzie się ukrywacie, u licha? Zejdzcie na dół i przyłączcie się do zabawy. Ludziska
zaczynają już plotkować.
 Ja też już chyba lepiej pójdę  powiedział Rashaverak, odkładając książkę na półkę. Zrobił to bez
wysiłku, nie podnosząc się z podłogi. Dopiero wtedy George zauważył, że Zwierzchnik ma u każdej
KONIEC DZIECICSTWA
115
dłoni dwa przeciwstawne kciuki, a między nimi po pięć palców.  Wolałbym niczego nie liczyć  rzekł
sobie w duchu  systemem czternastkowym".
Wstający na nogi Rashaverak stanowił widok godny uwagi, lecz kiedy nachylił się, aby nie uderzyć
głową o sufit, stało się oczywiste, że nawet gdyby jego współplemieńcy mieli zamiar obcować
cieleśnie z Ziemiankami, napotkaliby w tym względzie niemałe trudności praktyczne.
Przez ostatnie pół godziny przybyło jeszcze kilkanaście osób i pokój był solidnie zatłoczony.
Pojawienie się Rashaveraka jeszcze pogorszyło ten stan rzeczy, ponieważ wszyscy goście znajdujący
się w sąsiednich pokojach przybiegli, aby go zobaczyć. Rupert, oczywiście, świetnie się tym bawił.
Jean i George byli znacznie mniej zadowoleni, ponieważ nikt ich nie zauważył. Właściwie niewielu
ludzi mogło ich spostrzec, ponieważ stali za Zwierzchnikiem.
 Chodz tu, Rashy i poznaj trochÄ™ wiary  ryknÄ…Å‚ Rupert.  Siadaj na otomanie, przestaniesz wtedy
robić rysy na suficie.
Rashaverak z przerzuconym przez ramię ogonem przeszedł przez salon jak lodołamacz przebijający
się przez lodową kaszę. Kiedy usiadł obok Ruperta, pokój odzyskał swoje dawne rozmiary i George
odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
 Kiedy stał, miałem atak klaustrofobii. Zastanawiam się, jak Rupert go namówił, to mnie najbardziej
interesuje.
 Tylko pomyśl! Rupert publicznie zwracający się tak poufale do Zwierzchnika! Jednak on wydaje się
nie mieć nic przeciw temu. To bardzo dziwne.
116
ARTHUR C. CLARKE
 Założę się, że on ma jednak coś przeciw temu. Problem z Rupertem polega na tym, że lubi, by o
nim mówiono ł nie ma za grosz wyczucia i taktu. A to mi przypomina niektóre z twoich pytań! Na
przykład:  Jak długo pan tu jest? Jak pan sobie radzi z Kontrolerem Karellenem? Czy podoba się panu
na Ziemi?" Doprawdy, kochanie! W ten sposób nie rozmawia się ze Zwierzchnikiem!
 Nie wiem dlaczego. Właśnie przed chwilą ktoś tak do jednego z nich mówił.
Zanim dyskusja stała się zbyt ożywiona, podeszli do nich Shoenbergowie i niebawem nastąpił podział
na pary. Panie poszły w jedną stronę porozmawiać o pani Boyce, a panowie w drugą, robić dokładnie
to samo, choć z zupełnie innego punktu widzenia. Benny Shoenberg, który był jednym z najstarszych
przyjaciół George'a, miał sporo wiadomości o przedmiocie rozmowy.
 Na miłość boską, nie mów tego nikomu  zastrzegł się  ale to ja przedstawiłem ją Rupertowi.
 Myślę  zauważył z pewną dozą zazdrości George  że ona jest za dobra dla Ruperta. Tak czy
owak, to nie potrwa długo. Ona wkrótce się nim znudzi.
Ta myśl w widoczny sposób poprawiła mu humor.
 Nie wierz w to! Oprócz tego, że jest piękna, ma naprawdę miły charakter. Najwyższy czas by ktoś
wreszcie zajÄ…Å‚ siÄ™ wychowaniem Ruperta i ona jest odpowiedniÄ… osobÄ….
Teraz zarówno Maja, jak i Rupert siedzieli obok Rashaveraka, uroczyście przyjmując gratulacje. Przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •