[ Pobierz całość w formacie PDF ]
CZYTANIE I ANALIZA AURY
Klapa namiotu zasunęła się za nimi, zanim Aleksa przeczytała mniejsze litery pod
spodem. Wnętrze namiotu było pogrążone w ciemności. W głębi żarzyła się samotna lampka.
- O, w końcu klienci - odezwał się kobiecy głos. - Najwyższy czas.
Zabrzęczały dzwoneczki. Postać otulona zwiewną szatą w przynajmniej stu odcieniach
zieleni uniosła się z zielonej poduchy obszytej frędzlami. Zielone jedwabne chusty, które
miała na głowie, zasłaniały rysy jej twarzy.
- Przyszliśmy na czytanie aury - powiedział nonszalancko Trask.
Na Aleksie zrobiło to duże wrażenie. Zachował się tak, jakby badano mu aurę
przynajmniej dwa razy w miesiÄ…cu.
- To znakomicie, bo strasznie się nudzę przez cały wieczór. - Znów zabrzęczały
dzwoneczki, kobieta wskazała im dwie duże poduchy z frędzlami. - Proszę usiąść.
Aleksa rozejrzała się i skorzystała z zaproszenia.
220
- Mały ruch? - spytała.
- Bardzo. - Specjalistka od czytania aury wyćwiczonym ruchem zajęła miejsce na
swojej poduszce. - Ale to normalne w mojej branży.
- Mnie to dziwi - stwierdziła Aleksa. - Sądziłabym, że czytanie aury powinno należeć
do głównych atrakcji targów metafizycznych.
Zakwefiona głowa skłoniła się na znak zgodności opinii.
- Niektórzy z moich kolegów mają dziś wieczorem spore powodzenie.
- Na zewnątrz przewalają się tłumy - powiedziała Aleksa. - Jak to możliwe, że u pani
tak pusto?
Trask zmarszczył czoło, jakby dopiero w tej chwili zdziwiło go, że nie musieli czekać
w kolejce.
- Nie wszyscy chcą znać wyniki rzetelnego czytania aury - odpowiedziała specjalistka.
- Ale mnie to nawet odpowiada. Nie jestem w stanie obsłużyć wielu klientów podczas
jednego wieczoru. Teraz, jeśli nie macie nic przeciwko temu, pozbędziemy się nadmiaru
światła.
- Po co? - spytał Trask, gdy kobieta sięgnęła do wyłącznika lampki.
- Aatwiej jest czytać aurę w ciemności - wyjaśniła rzeczowo. - Przynajmniej mnie.
Naturalnie wyczuwam ją w każdym oświetleniu, ale do dobrego jej odczytania muszę mieć
mrok.
- Jasne - powiedział Trask. - Wiadoma sprawa. - Zerknął na zakrytą klapę namiotu.
Aleksa spojrzała w tę samą stronę. Drgnęła, gdy dostrzegła na płótnie wielką sylwetkę
mężczyzny. Przypomniało jej się spotkanie z napastnikiem w domu Liz Guthrie.
Cień się poruszył. Wkrótce zastąpił go inny, znacznie mniejszy. Dziecko. Aleksa
wolno odetchnęła z ulgą. To latarnie przy ścieżce rzucały na płótno namiotu cienie
wszystkich ludzi, którzy przechodzili dostatecznie blisko.
Odwróciła się z powrotem ku badaczce aury. Przez płótno przenikało z zewnątrz
dostatecznie dużo światła, żeby zarys postaci kobiety był widoczny.
- Hmm - powiedziała w końcu badaczka.
- Rozumiem, że nasze aury są nieciekawe - powiedział Trask. Nie wydawał się
nadmiernie tym przejęty.
Aleksa wyczuła, że całą jego uwagę pochłania gra cieni na ścianie namiotu.
Zastanawiała się, czy Trask nie wypatruje sylwetki człowieka w kostiumie błazna.
221
- Przeciwnie - powiedziała kobieta. - Oboje macie wyjątkowo interesujące aury. -
Widać było, że zwróciła głowę ku Aleksie. - Pani aura jest jasna. Jej kolory rysują się bardzo
wyraznie, wyczuwam duży ładunek energii.
- Rozumiem, że to dobrze?
- Tak. - Kobieta odwróciła się do Traska. - W pańskiej aurze widzę taką kumulację
mocy, która dla wielu ludzi mogłaby być niebezpieczna. Wymaga to doskonałego panowania
nad sobą, na szczęście pan spełnia ten wymóg.
- Panowanie jest moim żywiołem - odrzekł lekko.
- Kolory są ciemne - ciągnęła kobieta - ale wyrazne i czyste.
- To skutek czystego życia - powiedział machinalnie Trask, wciąż wpatrzony w płótno
namiotu.
Kobieta odchrząknęła.
- Powinnam wspomnieć, że w obu aurach widzę cechy świadczące o napięciu.
- Nie rozumiem dlaczego - rzekł Trask. - Przecież tylko spokojnie tu siedzimy i
słuchamy tego, co pan mówi.
Zirytowana jego kpiącymi wtrętami Aleksa dzgnęła go łokciem.
- Niech pani nie zwraca na niego uwagi - powiedziała do badaczki aury. - Jest głodny.
Obiecałam mu, że po wyjściu od pani pójdziemy coś zjeść.
- Rozumiem. Niech go pani idzie nakarmić.
Trask odwrócił się do nich z kosą miną.
- Czy czytanie już się skończyło?
Kobieta nieznacznie się poruszyła. Zabrzęczały dzwoneczki.
- Mogłabym jeszcze powiedzieć coś o wspaniałym dopasowaniu waszych aur.
Prawdziwa synteza jin i Jang. Razem macie prawie pełne spektrum.
- Czy to coś takiego jak pełny los na loterii? - spytał Trask.
- W metafizycznym sensie - odpowiedziała kobieta. - Mogłabym również opowiedzieć
wam, jak jasne, jaskrawe kolory w pani aurze uzupełniają ciemne kolory pańskiej aury i w
jaki sposób harmonizują wasze prądy Tesli. Ale jestem pewna, że oboje już to wiecie.
Aleksa wlepiła w nią zdumiony wzrok,
- Skąd mielibyśmy coś o tym wiedzieć?
Nastąpiła krótka pauza, pełna napięcia. Zarys głowy kobiety znów się poruszył. Widać
było, że przenosi spojrzenie z Aleksy na Traska i z powrotem.
222
- Przepraszam. Założyłam, że łączy was... hm, związek natury osobistej.
- Związek natury osobistej? - spytał złowieszczym tonem Trask. - Co pani przez to
rozumie?
- Uspokój się - mruknęła Aleksa.
Zlekceważył jej ostrzeżenie. Wciąż patrzył na nieszczęsną badaczkę aury.
- Czy pani z kimś o nas rozmawiała?
- Skądże! - Kobieta wydawała się oburzona. - Jestem profesjonalistką. Muszę
przestrzegać zawodowych standardów.
- Czy pani jest związana z instytutem? - spytał bardzo napastliwie Trask.
- Nie - odparła szybko. - Jestem niezależną specjalistką. Wynajęłam tu miejsce na
okres targów.
- Wobec tego o co chodzi w tym całym gadaniu o osobistym związku?
- Po prostu przeczytałam to, co widzę.
Aleksa jęknęła.
- Trask, naprawdę nie wydaje mi się, żebyś podążał we właściwym kierunku.
- Guzik prawda - odparł. - Chcę dokładnie usłyszeć, co ona o nas wie i od kogo.
- Nie ma sprawy. - Kobieta zapaliła lampkę. - Spróbuję to wyjaśnić bez wdawania się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]