[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to wierzyć, Mel.
Chlip, chlip, chlip.
- Nigdy cię takiej nie widziałem - dodał. - Chcesz trochę wody?
Kiedy ruszył do kuchni, wymamrotałam: - Wypłakałam dosyć wody, żeby zapełnić cały
zlewozmywak.
- W porządku, nie chcesz wody. - Usiadł obok mnie, czekając, aż zaczerpnę tchu. -
Wiedziałem, że martwisz się Busterem, ale nie miałem pojęcia, że aż tak. Leah potwierdza
diagnozÄ™ i plan leczenia Kelh/ego.
Ma Bustera na oku, a on czuje siÄ™ przy niej bardzo dobrze.
Chlip, chlip, chlip.
- Mel, zaczynam się o ciebie martwić. Ty nigdy nie płakałaś. Gdzie ta twarda dziewczyna,
którą znałem?
- Wymiękła! - Podniosłam głowę. Nagle było mi obojętne, czy zobaczy moje zapuchnięte
oczy, usta i nos. A co za różnica?
- To znaczy? - zapytał ze zdumieniem.
- Zamieniłam się w tę żałosną fabrykę łez, bo żenisz się z Leah.
Proszę. Powiedziałam to.
- Daj spokój. - Zachichotał delikatnie, jakby nie rozumiał, że mówię poważnie. - To nie ma
sensu. Teraz, kiedy nie musisz płacić alimentów, powinnaś się cieszyć.
- Mam gdzieÅ› alimenty. ChcÄ™ ciebie.
- Mnie? - Patrzył na mnie osłupiały. - Od kiedy?
- Od... od... od kiedy stałeś się facetem, jakim zawsze chciałam, żebyś był.
- O, teraz się ze mnie nabijasz. Uspokój się, proszę cię. - I znów zaczął masować mi plecy.
- To prawda, Dan. Wziąłeś życie w swoje ręce, jesteś odpowiedzialny.
Udowodniłeś, że popełniłam błąd, odchodząc od ciebie i kończąc nasze małżeństwo.
Kocham cię, Dan. Nigdy nie przestałam cię kochać, choć powiedziałam ci wiele okropnych
rzeczy, a ty powiedziałeś wiele okropnych rzeczy mnie. Chcę, żebyśmy znów byli razem.
Kiedy w końcu dotarło do niego, że mówię serio, cofnął rękę, tym razem tak, jakby się bał,
że coś ode mnie złapie. Wyraznie wytrąciłam go z równowagi.
Chlip, chlip, chlip.
Wstał z kanapy i zaczął chodzić po pokoju.
- Nigdy w życiu bym się tego nie spodziewał.
- Ani ja. Ale tak właśnie czuję i nie potrafię dusić tego w sobie. Nie chcę niszczyć twojego
szczęścia, przysięgam, że nie. Ale musiałam ci powiedzieć. Na wypadek gdybyś ty też
czuł jeszcze coś do mnie.
Zatrzymał się i spojrzał mi oczy.
- Ale ja kocham Leah. -Tak?
- A ona mnie - dodał, unikając odpowiedzi. - Zawsze będziesz mi bardzo bliska, Mel.
Mówiłem ci to już u weterynarza. Ale być znów razem? - Pociągnął się za ucho. Zawsze
tak robił, gdy czul się niepewnie. I znowu zaczął chodzić tam i z powrotem. Najwyrazniej
dałam mu do myślenia. - Kiedy się rozstaliśmy, cały czas powtarzałaś, że za nic do mnie
nie wrócisz. A przecież cię o to prosiłem. I to nieraz.
W końcu ci uwierzyłem i przestałem prosić. A teraz to?
- Przyznaję, że moment nie jest najlepszy. Ale co miałam robić? Nie przychodzić do
ciebie? Patrzeć, jak żenisz się z Leah, nie mówiąc ci o swoich uczuciach?
- Może.
- Ale dlaczego? Masz co do niej jakieś wątpliwości? -Nie.
- JesteÅ› pewien?
- Wątpliwości mam co do ciebie. Gdybyśmy rzeczywiście się zeszli, czy coś by się
zmieniło? Tak, miałbym pracę, ale ty wciąż dniami i nocami przesiadywałabyś w biurze. I
tak nigdy bym cię nie widywał.
- Bernie mnie wylał. Nie jestem już wiceprezesem. Przez ciebie snułam się tylko z kąta w
kąt i nie mogłam się skupić na pracy. W końcu tego nie wytrzymał.
- O kurczę, nie wiedziałem. Przykro mi.
- Niepotrzebnie. Znajdę inną pracę, ale nie mam już zamiaru spędzać w niej całego życia.
Skończyłam z obsesją na punkcie bezpieczeństwa.
Moje bezpieczeństwo jest teraz tutaj. - Położyłam rękę na sercu, jak niegdyś Evan.
Dan, zupełnie skonsternowany, kręcił głową.
- Więc chcesz się w końcu zatrzymać i cieszyć życiem?
- Właśnie. Lepiej pózno niż wcale. Chcę cieszyć się życiem z tobą, Dan. Proszę cię,
powiedz, że ty też tego chcesz.
- Ciągle nie bardzo rozumiem. Najpierw byłem tym najgorszym z najgorszych, a teraz
nagle zostałem kandydatem na człowieka roku?
- Wiem, jak to brzmi, ale świat się zmienia. Ludzie się zmieniają.
Nagle twarz mu pociemniała, a w oczach pojawił się gniewny błysk.
- Nie mogę tego słuchać. Po prostu nie mogę. Kocham Leah, za miesiąc się pobieramy.
Uważam, że powinnaś już iść.
Był zły - takiej reakcji się nie spodziewałam. Przewidywałam zdziwienie, zadowolenie i
lojalność w stosunku do Leah, ale nie złość.
- Mam wyjść?
- Tak. A wiesz dlaczego? Bo rzeczywiście działasz mi na nerwy i mam już tego dość.
W jednej chwili przestałam płakać. Mówię wam, najgorsze to ich wystraszyć, wtedy
ucieknÄ… i zaszyjÄ… siÄ™ w jakiejÅ› jamie.
- Naprawdę nie chciałam cię zdenerwować - zapewniłam go.
Zdałam sobie sprawę, że skoro już teraz działam mu na nerwy, to co by było, gdyby się
dowiedział, że zatrudniłam biuro matrymonialne i umówiłam go z Leah? Nie dowie się. Nie
mogę do tego dopuścić.
- Po prostu idz już - powiedział. - Proszę cię.
- No dobra, idę już, idę.
Pocałowałam Busterka, potem ostatni raz spojrzałam z tęsknotą na Dana. Nie mieściło mi
się w głowie, że to naprawdę koniec. Ale wyraził się jasno, że mnie po prostu nie chce.
- Czuję się trochę tak, jakbyśmy się zamienili miejscami - powiedziałam na odchodne. - Ty
masz pracę i jasną przyszłość przed sobą, a ja jestem bezradna i samotna. - Ruszyłam w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •