[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Vernona te nadzieję ostatecznie rozwiał. Muszą czekać, i to być może
wiele lat.
2
Tymczasem pani Vereker miała własne metody i nie zasypiała gruszek
w popiele. Któregoś dnia zaproponowała Nell, aby ta pojechała
odwiedzić dawną przyjaciółkę, dziewczynę, która wyszła za mąż parę
lat temu. Amelie King była niegdyś olśniewającym stworzeniem,
budzącym w Nell zazdrość. Mogła zrobić bardzo dobrą partię, lecz ku
powszechnemu zaskoczeniu wyszła za mąż za młodzieńca z trudem
wiążącego koniec z końcem i usunęła się poza obręb światowego życia.
Uważam, że to dość nieładnie zapominać o starych przyjaciołach
powiedziała pani Vereker. Jestem pewna, że Amelie ucieszy się na
twój widok, no a ty nie masz dzisiaj nic lepszego do roboty.
W ten oto sposób Nell posłusznie udała się w odwiedziny do pani
Horton, zamieszkałej w Ealing, przy Glenster Gardens 35.
Dzień był gorący. Nell wsiadła do pociągu, kursującego linią
District i dotarła do stacji Ealing Broadway, gdzie wypytała o dalszą
drogÄ™.
Ulica Glenster Gardens, jak się okazało, była oddalona o milę od
stacji. Była długa, przygnębiająca z wyglądu, zabudowana małymi,
identycznymi domkami. Drzwi pod numerem 35 otworzyła niechlujnie
ubrana dziewczyna w brudnym fartuchu i Nell została wprowadzona do
małej bawialni. Znajdowało się tam kilka sztuk starych, gustownych
mebli, dawno zblakle kretonowe obicia i zasłony miały ciekawy wzór,
lecz ogólnie biorąc, całe pomieszczenie, zarzucone dziecinnymi
zabawkami i pojedynczymi sztukami naprawianej odzieży, było w wielkim
nieładzie. Kiedy otworzyły się drzwi i stanęła w nich Amelie, gdzieś
w głębi domu podniósł się niespokojny płacz dziecka.
Nell, jak to miło z twojej strony! Nie widziałam cię od lat.
Nell była wstrząśnięta jej wyglądem. Czy mogła to być tamta dawna
powabna Amelie o nieskazitelnej prezencji? Jej rozlazła figura
pozostawiała wiele do życzenia, bluzka była nieforemna i niewątpliwie
własnej roboty, a w zmęczonej, zatroskanej twarzy trudno byłoby się
doszukać młodzieńczej werwy i blasku.
Amelie usiadła i wdały się w rozmowę. Wkrótce Nell została
zaprowadzona do dwójki dzieci, chłopca i dziewczynki, z których
młodsze, niemowlę, leżało w łóżeczku.
Powinnam zabrać je na powietrze powiedziała Amelie lecz
doprawdy jestem za bardzo zmęczona. Nie masz pojęcia, co znaczy pchać
wózek od sklepu do sklepu, a robiłam to nie dalej jak dzisiejszego
ranka.
Nell przyglądała się dzieciom. Chłopczyk miał sympatyczny wygląd,
natomiast dziewczynka sprawiała wrażenie chorowitej i rozdrażnionej.
To po części z powodu ząbków wytłumaczyła matka. A poza tym
ma słaby żołądek, jak mówi lekarz. Co bym dała za to, żeby nie
płakała po nocach. To denerwuje Jacka, któremu po całodziennej pracy
przydałoby się trochę snu.
Nie macie niani?
Nie stać nas na to, moja droga. Musimy zadowolić się tym
przygłupem, który otworzył ci drzwi. Kompletna idiotka, ale jest
tania i nawet chce jej się to i owo zrobić, co się teraz służącym
rzadko zdarza. Generalnie żadna nie chce się zajmować małymi dziećmi.
Zawołała: Mary, podaj herbatę i poprowadziła Nell z powrotem do
bawialni.
Och, droga Nell ciągnęła chybabym wolała nie widzieć cię
tutaj. Wyglądasz tak elegancko i świeżo, że zaraz przychodzą mi na
myśl dawne dobre czasy& tenis i potańcówki, i golf, i przyjęcia.
Nell szepnęła nieśmiało:
Lecz przecież jesteś szczęśliwa&
Och, naturalnie. Narzekam ot tak sobie. Jack jest kochany, no i
są dzieci, tylko że& że czasami bywam tak bardzo zmęczona, że
wszystko przestaje mnie obchodzić. Czuję wtedy, że sprzedałabym
swoich najbliższych za łazienkę z kafelkami i z solami do kąpieli i
za służącą, która szczotkowałaby mi włosy, i za to, żeby móc się
wśliznąć w rozkoszną, jedwabną bieliznę. A tu się słyszy, jak jeden z
drugim bogaty idiota rozprawia o tym, że pieniądze nie dają
szczęścia. Głupcy! Roześmiała się. Powiedz mi, co nowego, Nell.
Czuję się tu jak odcięta od świata. Widzisz, nie można podtrzymywać
przyjazni, kiedy się nie ma pieniędzy. Nie widuję nikogo z dawnej
paczki.
Poplotkowały trochę: ta i ta wyszła za mąż, ta i ta pokłóciła się
z mężem, tej urodziło się dziecko, a tamta wywołała przeokropny
skandal.
Podano herbatę, dość niedbale, na nie doczyszczonym srebrze i z
grubymi pajdami chleba z masłem. Kiedy kończyły, ktoś otworzył
kluczem frontowe drzwi i w hallu dał się słyszeć poirytowany męski
głos:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]