[ Pobierz całość w formacie PDF ]

melancholicy.
20 X (wtorek).
Nie opisałem niedzieli i poniedziałku  a teraz jednego dnia opuścić nie można.
Zaczynam. W niedzielę po nabożeństwie zaprosił nas  t j.  margrabiego",
Szczukina i mnie  Kurkowski. Wypiliśmy butelkę jakiegoś likieru, koniaku etc.
Wróciłem do domu cokolwiek nietrzezwy. Położyłem się i spałem blisko godzinę.
Przyszła z kościołć Helena, szumiało mi jeszcze trochę w głowie. Po południu
poszliśmy na spacer. Przez ogród, szosą karczówkowską, koło foksalu  trafiliśmy
do Kłodnickich. Ten dom i ci ludzie robią na ranie wrażenie grobu. Wyszliśmy o 7
do domu. Wieczór przepędziliśmy razem.
Wieczór ten podkreślić także trzeba, jako fakt ostatecznego naszego zbliżenia
się. Trzeci raz.x Co za radość widzieć na drugi dzień rano jej spuszczone,
cudowne oczy.
1 Te dwa słowa wpisane dużymi literami, ukośnie przez zdanie po-
reHrne.
przednie.
T
KIELCE, 1885
319
Mam szaloną chęć walczenia z prawami małżeństwa. Wielbię obecnie George Sanda i
Constanta. * Dlaczego jestem Helenie obcy, jeśli jestem jej tak bliski? Ten
wieczny rozdział nasz nazywa się prawem... Ideał zgniłych średniowiecznych
ascetów, obrzydły przesąd, nikczemne kajdany bierze w ręce społeczeństwo, by
rzucić za wyrazami tych tortur piętno hańby na jednostki. Każdy, wzięty
oddzielnie, kamienujÄ…cy jest niepoprawnie identyczny z kamienowanym, a jednak
ogół tych ludzi krzyczy wielkim głosem, że głos jego  głos prawa. Nie dbam,
jaką formę nadać wolności kobiety: wolność Schopenhauera czy Mormona, * ale chcę
wolności. Na łonie tej wielkiej cywilizacyjnej świata areny, Europy, nie powinno
być niewolnic!
Wczoraj podczas lekcji francuskiego byłem w domu, a pózniej odprowadziłem H. do
Kłodnickich. Znowu przechodziliśmy pod tymi starymi lipami. Po lekcjach
poszedłem po Nią. Spotkaliśmy się na Dużej ulicy. Po południu podczas mej
bytności na korepetycji poszły gdzieś panie moje z wizytą. Wróciły o 8. Hela
wpada czasem w apatiÄ… i smutek. Jest to apatia drewna. Milczy i spoglÄ…da
obojętnym, bez blasku okiem na wszystko. Milionem próśb nie mogłem Jej
rozbudzić. Co za męczarnia! Wywoływało to tak straszne rozdrażnienie nerwów, że
chciałem po prostu zadusić się. Ostatnia prośba moja o kieliszek wódki zdołała
nareszcie Ją otrzezwić. Zaczęła się śmiać wesołym, serdecznym śmiechem, całować
gorąco. Rozmawialiśmy długo potem jeszcze, do 1.
Pózniej poszła spać. Zapaliwszy papierosa, wróciłem jeszcze do ukochanego
pokoju. O mało nie usnąłem nie na swoim łóżku.
Gdy H. pojedzie  zawieszę mą lutnię na czas jakiś. Nie chcę wylewać uczuć,
które nie powinny mieć ujścia w mowie.
Ml
320
DZIENNIKI, TOMIK VI
SanpycA B yray M 6y«y
Kiedy rzucę okiem na przeszłość naszego stosunku, muszę z oddzielnych i
oderwanych faktów zbudować pragmatyczną całość. Pamiętam każdy objaw nowy
uczucia dla niej, pamiętam formy, w jakich się ono w oczy mi rzucało, pamiętam
cały proces rozwoju mojej miłości  i nie pamiętam tylko genezy. Skąd się to
wzięło? Skąd przyszło? Co czułem, kiedy pierwszy raz głosy nieznane szepnęły:
kochasz ją i?  Nic nie wiem, na żadne z tych pytań odpowiedzieć sobie nie mogę.
Przyleciał gorący  samum"  objął całą istność wędrowca, ściął duszę, zasypał
oczy... Kiedy się obudził, żył już samumem! Lecz co czuł wędrowiec, gdy widział,
że samum nadciąga  nie wiem. Była duża burza, co zbudowała nowego człowieka, co
z dziecka stworzyła mężczyznę. I co jest to uczucie? Bez szumnie brzęczących
określeń  to dwa druty elektryczne, po których leci elektron. Po jednym z nich
+ E, po drugim  E. Obadwa stanowiÄ… jedne wielkÄ…, niezbadanÄ…, nieodgadnionÄ…,
tajemniczą jak dusza dzwignię w zbiorowym czynie rodzaju ludzkiego. Cóż bardziej
wspólnego nad miłość i elektryczność? Chodzi o x>, czy Helena jest dobrym
przewodnikiem dla iskry elektrycznej?...
 Mężczyzna i kobieta stopieni w anioła..." Hugo musiał myśleć o porównaniu
miłości do elektryczności, gdy ten pyszny i płomienny pisał aforyzm.
Ale nie o określenia chodzi. Chodzi o to, czym Helena jest teraz dla mnie.
Jestem realistą, a jednak z całą prawdą mówię sobie: Helena jest dla mnie tym,
czym dawniej była Bogarodzica. Jeżeli mamy być bałwochwalcami, to nie bądzmy
przynajmniej kłamcami: czcijmy to, co objąć możem naszym ludzkim obrębem serca.
Cóż to modlić się do Madonny? Madonna to imię. (Któż mi zaręczy, że poza tym
imieniem kryje się istność?) Zmieniam
T
KIELCE, 1885
321
imię Maria na Helena i czczę, i modlę się do tego samego pojęcia, które
wielbiłem będąc katolikiem. Oto wszystko. Nie ma tu nic nadnaturalnego ni
śmiesznego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •