[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lejtnanta.
- W porządku  kiwnął głową Waluszkiewicz.  A teraz kolej na tych zdrajców. Odczytaj im wyrok...
Brzmiał on:  Kara śmierci dla dziewczyny za śmierć radzieckiej radiotelegrafista i znęcanie się nad
polskimi dziewczętami pracującymi przymusowo u bauerów . Ojciec dziewczyny otrzymał  50 na goły
tyłek...
Wyrok wykonano.
Następnego dnia, kiedy do wsi zjechało Jagdkommando, obity sołtys i jego sąsiedzi przysięgali, że
widzieli nie znanych esesmanów, których pózniej napadli rosyjscy bandyci i zamordowali. Dowódca
oddziału zachodził w głowę, skąd na jego terenie wzięli się jacyś nie znani oficerowie SS. W dodatku sołtys
nie oszczędzał ich, krzyczał głośno, że byli oni zwykłymi tchórzami. Zdezorientowani Niemcy opuścili
wioskę, ale zabrali ze sobą sołtysa, który nigdy już do swego domu nie wrócił.
Zmierć córki sołtysa spowodowała, że w okolicy zaroiło się od żandarmerii. Przybyło także kilka
oddziałów Jagdkommando z psami gończymi. Sytuacja z godziny na godzinę stawała się grozniejsza.
%7łołnierze i żandarmi przeczesywali miejscowe lasy. Nie było innego wyjścia. Należało jak najszybciej
zmienić miejsce pobytu. W pierwszej chwili Lipiński wpadł na pomysł, aby wycofać się do jeziora Czarny
Bryńsk i przeczekać obławę w wodzie. Pomysł jednak nie należał do najlepszych. Mogła przemoknąć
radiostacja, a także amunicja i materiały wybuchowe. Po krótkiej naradzie zdecydowano się dopuścić
nieprzyjaciela jak najbliżej, a następnie przebić się przez pierścień obławy. Wyjście ryzykowne, ale jedyne.
Kiedy tyraliera niemiecka zbliżyła się na odległość pięćdziesięciu metrów, celna salwa powaliła kilku
żołnierzy i żandarmów. Nie spodziewali się oni tak silnego oporu. Korzystając z zamieszania w szeregach
wroga, grupa nie tracąc ani jednego człowieka odskoczyła z zagrożonego miejsca. Następnego dnia byli już
w bazie zapasowej w rejonie Brodnicy.
Od łączników dowiedzieli się, że jeszcze kilka dni trwały poszukiwania spadochroniarzy, że miejscowa
ludność jest ciągle przepytywana o wszystkich obcych, kręcących się w okolicy, że w wioskach
zainstalowano dodatkowe posterunki żandarmerii. Zaczynało się robić  gorąco .
Pytana o dalsze polecenia centrala odpowiadała:  ograniczyć lub zrezygnować z akcji o charakterze
dywersyjnym i sabotażowym. Skupić się na wywiadzie wojskowym .
Uznali to za słuszne.
Zbliżała się druga polówa pazdziernika 1944 roku. Okres ,,złotej jesieni miał się już wyraznie ku
końcowi, coraz częściej zdarzały się ulewne deszcze i szarugi, coraz trudniej było wytrzymać w
ziemiankach. Grupa przygotowana do działalności przez jeden miesiąc zaczynała odczuwać trudy polowego
życia. Co prawda nikt nie narzekał, ale Lipiński widział wyraznie, że ludzie są zmęczeni. %7łycie w ciągłym
napięciu i fakt, że poruszali się wyłącznie nocą, sprawiły, iż nerwy zaczęły odmawiać im posłuszeństwa.
Lipiński uznał, że jedynym na to lekarstwem będzie wzmocniona dyscyplina. Zaczął od sprawy drobnej. Od
golenia. Polecił swoim chłopcom, aby golili się codziennie i chociaż narzekali trochę, to jednak żaden z nich
nie chodził zarośnięty czy obdarty. Największym świętem była każda zmiana bielizny...
Przyczajeni, prowadzili w dalszym ciągu intensywną pracę wywiadowczą. Nie było dnia, żeby do bazy
nie wpłynął chociaż jeden meldunek. Znakomicie spisywała się siatka agenturalna zainstalowana w pasie
przygranicznym powiatów działdowskiego i mławskiego. I co dwa dni Wołodia Kirsiejew pracowicie
wystukiwał kluczem zaszyfrowane meldunki do centrali.
ROZDZIAA VI
- Siedzimy tu jak borsuki w norze... Zwiata bożego nie widzimy. I po jaką cholerę drapie się codziennie
po gębie tępą brzytwą, skoro nie ma kto podziwiać mojej urody  prowadził swój poranny monolog Piesiór.
- Zaraz ci to dowódca wytłumaczy  roześmiał się Waluszkiewicz.
- Ty, Igor, zawsze jesteś zadowolony. Kasza przez tydzień, w porządku. Wszy gryzą, całe szczęście, że
nie pluskwy. Codzienne golenie, proszę bardzo... Było ci kiedyś w życiu zle?
- %7łe też chce się wam tak mleć jęzorami po próżnicy  nie wytrzymał w końcu Lipiński.  Jak stare
baby...
- Ech, wodzu, co ty wiesz o wielkiej miłości i tęsknocie, co serce ściska...
Lipiński wzruszył ramionami. Nie miał ochoty na przekomarzanie się z Piesiórem.
- Mamy pewną sprawę do załatwienia  powiedział poważnie.  Dwóch z nas musi pójść do wsi.
Początkowo myślałem o tobie  spojrzał na Piesióra  ale zmieniłem zdanie. Pójdzie Zakrzewski i
Waluszkiewicz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •