[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Było mi wtedy niezwykle ciężko. Chodziłam po ulicach; bywc ło, że kobiety zwracały się do
mnie:
- Widziałam cię wczoraj i powiedziałam dzień dobry. Nawę nie odpowiedziałaś.
Nie widziałam mijających mnie ludzi. Byłam w depresji, głębc kiej i długotrwałej.
Nie chciałam patrzeć na męża; dla mnie to był już koniei Zmierć dziecka i wszystko to, co
działo się potem, podczas żałc by, ostatecznie mi go obrzydziło. Nie chciałam już tkwić w tyr
małżeństwie, miałam dosyć! Wiedziałam, że gdzieś w mieście jes afrykańska kancelaria
adwokacka; wkrótce ją wytropiłam. Kied moje najmłodsze dziecko, małą Bintę, przyjęto do
przedszkola rozpoczęłam kroki rozwodowe. Najpierw powiadomiłam o tyr mojego męża -
roześmiał mi się w nos.
125
Spotykam się z czarnoskórym adwokatem i muszę mu zapłacić zaliczkę na przyszłe
honorarium. Nie mam przy sobie wiele pieniędzy, ale obiecuję przynieść moje oszczędności
w następnym tygodniu. I wtedy spotykam marokańską przyjaciółkę, która również pragnie się
rozwiezć. Właśnie wychodzi ze szpitala. Mąż ją pobił i wypchnął przez okno, na szczęście
mieszkają na parterze. Ma złamaną nogę!
To spotkanie dało mi wiele do myślenia. Mój mąż zaczyna być coraz bardziej gwałtowny i
agresywny. Przez pierwsze lata małżeństwa tak się nie zachowywał. Pobił mnie wiele razy,
zwłaszcza kiedy druga żona wtrącała się do naszych kłótni. Jestem tą zazdrosną, złą, podłą.
Tylko że ja nie jestem pasywna. Kiedy ostatnim razem mnie zbił, poszłam do przychodni
lekarskiej i otrzymałam odpowiednie zaświadczenia. Mój adwokat maje w swoich papierach.
I oto miesiąc pózniej jesteśmy wezwani do sądu.
Matka powiedziała mi pewnego dnia:
- Tylko nie mieszaj do tego drugiej żony, ona nic ci nie zrobiła!
- Ależ ja też nic jej nie zrobiłam!
- Dzwoniono do mnie, że ciągle robisz jej na złość.
- Zapewniam cię, że nie!
A więc miał czelność zadzwonić do mojej matki i naopowiadać różnych kłamstw. Ale nie znał
jej dobrze. Był przekonany, że moi rodzice, jak niestety wielu afrykańskich rodziców,
wysłuchają tylko wersji męża; moi rodzice nigdy nie brali mojej strony, ale przynajmniej się
zastanawiali. Często, kiedy córka chce się rozwiezć, robią wszystko, by jej w tym
przeszkodzić, a nawet zdarza się, że ją biją, aby powróciła do mężowskiego domu".
Ale z moimi rodzicami tak nie było. Skoro mówiłam matce, że nic takiego nie robiłam, to ona
mi wierzyła, miała do mnie zaufanie. Jednak nawet wtedy nie zajmowała stanowiska.
Tymczasem druga żona zaczynała naprawdę działać mi na nerwy. Chciała zająć moje
miejsce? Ależ proszę bardzo, z przyjemnością, tylko mogła to robić nie tak prymitywnie i
małostkowo. Kupiła na przykład długi kabel i zabrała telefon z mojego pokoju do swoje-
126
go. Zajął się tym mój mąż, chciał, żeby mogła dzwonić do rodz ny, w dodatku po bardzo
dobrej cenie, ponieważ abonament b; na moje nazwisko. Obydwoje korzystali z zasiłku
rodzinnego m( ich dzieci; mnie pozostawała jedynie niewielka pensja tłumacz; i to mi miało
wystarczyć. Kiedyś naprawdę tak mnie zezłościła, ż powiedziałam do męża:
- Jeśli nie przestanie mi dokuczać i robić różne świństwa, t nawet nie wyobraża sobie, w
jakim stanie wróci do Senegalu.
Doprowadziła mnie do ostateczności, dziś już nawet nie pa miętam, o co wtedy poszło.
Ta kobieta do tego stopnia traktowała mnie jak najgorszegi wroga, że kiedy pojechałam do
Senegalu na grób mojej córki, po prosiłam nie ją, lecz kuzynkę o zajęcie się pozostałymi
dziećmi Nie miałam do niej zaufania, widziałam, że je nienawidzi.
Poligamia jest w Senegalu dawnym obyczajem, nie mam za miaru z nią walczyć, jest mi
obojętna. Tylko że kobiety mieszka ją każda u siebie [to nowa forma poligamii w moim
kraju]. Nato miast mówię nie" poligamii w Europie! Rujnuje ona stosunk międzyludzkie i
ma zły wpływ na dzieci. Dzisiaj poligamiczne rodziny: dwie lub nawet trzy, gnieżdżą się w
niewielkim M4, podczas gdy dzieci powinny mieć pokój dla siebie i możliwość spokojnego
odrabiania lekcji. Ale nie mają takiego przywileju": jeśli jest jakiś pokój - zajmuje go druga
kobieta, a dzieci niech radzą sobie same. Matki bez przerwy rywalizują między sobą na
maleńkiej przestrzeni bez odrobiny komfortu i jedynie mąż korzysta z sytuacji.
I mężczyzni będą korzystać aż do chwili, kiedy kobiety afrykańskie nie odmówią
uczestnictwa w takim układzie, który w ogóle nie liczy się z ich potrzebami. Cel takich
małżeństw bowiem jest naprawdę tylko jeden: płodzić jak najwięcej dzieci, co rok prorok, a
potem dostawać na nie dodatek rodzinny, z którego matki nie dostają ani grosza. Mąż rządzi
pieniędzmi i całym domem. To prawdziwe niewolnictwo! Nowe kopalnie złota. Bo większość
żyjących w poligamii afrykańskich kobiet nie potrafi ani czytać, ani
127
pisać przez pierwsze lata przebywania na emigracji; większość też przyjeżdża bez
odpowiednich dokumentów. Dostają je dopiero po urodzeniu pierwszego dziecka na
terytorium francuskim.
Rzadko można spotkać kobiety, które pragną wrócić do rodzinnego kraju; one nie chcą żyć
tak, jak tam się żyje. Znałam tylko kilka takich, które postanowiły to uczynić; ale cała reszta
nie zamierza nigdzie wyjeżdżać. Tłumaczą:
- Tutaj mam to, czego tam nie mam! Nie muszę chodzić po wodę, po drewno, młócić ziarna...
Można to zrozumieć. Ale wiem także, iż warunki, w jakich kobiety żyją we Francji, byłyby
nie do przyjęcia w Afryce: jeden pokój, jedno łóżko; jedna na nim śpi, druga kładzie się na
podłodze w kuchni, razem z dziećmi. %7ładne bogactwa świata nie są warte takiej mordęgi. I te
małe dziewczynki, kastrowane podczas wakacji w Afryce, wydawane siłą za mąż, żeby
wiodły takie samo życie, w tych samych warunkach co ich matki! I mali chłopcy w samym
środku takiego życia, w tym zamkniętym wszechświecie, w którym nauczą się tylko postawy
poligamicznego samca. Wzrastają bez żadnych ambicji, bez otworzenia się na świat, gotowi
tylko do reprodukcji jak ich ojcowie i dziadkowie.
Pewnego dnia doszły mnie słuchy o rozparcelowaniu". W niektórych francuskich miastach
mężczyzna, który posiada dwie, czasem trzy żony i dziesięcioro, często piętnaścioro dzieci w
M4, może zwrócić się do władz dzielnicy o przyznanie innego mieszkania. Pod jednym
warunkiem: musi się rozwieść. Hipokryzja tej sytuacji wydała mi się bardziej niż oczywista.
Owszem, mąż przedstawi akt rozwodu, ale w rzeczywistości nigdy nie będzie rozwodnikiem,
ponieważ ślub cywilny jest u nas czystą formalnością! Liczy się tylko małżeństwo religijne.
Francja uważa, że może rozwiązać ten problem w sposób techniczny i jednocześnie
elegancki. Jednak praktycznie jest to niemożliwe ze względu na różnice kulturowe; kobiety te
bowiem są całkowicie ubezwłasnowolnione i dla nich to jedyny sposób na przeżycie.
128
Zadaję sobie pytanie, co by powiedziały, gdyby je spytać, c: go tak naprawdę pragną.
Należę do poligamicznej rodziny. Mój ojciec miał szesnaśc ro żyjących dzieci. Nie znałam
takiej poligamii, jaka istnieje Francji. Na moje szczęście matka mieszkała sama razem z nai
Tę poligamię znaliśmy właściwie z daleka. Od czasu do czasu jt dziliśmy złożyć wizytę
pozostałym żonom i ich dzieciom, ale gdy nie mieszkaliśmy z nimi. Zdarza się, że dzieci z
różny matek nie łączą rodzinne uczucia. Ale to dlatego, że matki n świadomie przenoszą na
swe dzieci własne lęki i nieufność. U r każde dziecko jest faba reme [w języku soninke
oznacza to dzu ko ojca"], aby usprawiedliwić fakt, że liczy się jedynie ojciec. Si sunki
rodzinne opierają się na tym założeniu, z całym bagaże zazdrości i podejrzliwości. Nieufność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]