[ Pobierz całość w formacie PDF ]
światło rzucane na chodnik przez uliczną latarnię. Z przyjemnością zauważyłam, że miało
odcień pogodnej żółci, zamiast tego upiornego błękitu.
Gdzie jest ta szkoła? spytałam. Jeśli już go zabiła, będę naprawdę wkurzona,
pomyślałam. Nie przeszłam przez to wszystko dla zabawy.
Na nogach nigdy tam nie dojdziesz odparł Barnaba, a ja krzyknęłam, bo nagle
chwycił mnie w ramiona, poderwał do góry i po chwili byliśmy już w powietrzu.
ROZDZIAA 9
Barnaba trzymał mnie mocno i wkrótce znalezliśmy się nad budynkiem, który musiał
być szkołą. Wtedy, kiedy Nakita i ja próbowałyśmy przerzucić nasze porcje spaghetti na
talerz Josha, Barnaba przeczesywał miasteczko Fort Banks z czego teraz czerpałam
korzyści. Płaski szary dach z kilkoma dużymi urządzeniami klimatyzacyjnymi niczym nie
wyróżniał się w ciemności. Pachniał smołą, a powietrze nad nim było trochę cieplejsze. Na
tyłach budynku znajdował się duży parking.
Widzisz tu gdzieś Nakitę? Szukałam wzrokiem żniwiarki, Shoego czy choćby
Grace.
Nie odparł cicho.
Miałam nadzieję, że nie przybyliśmy za pózno.
Myślisz, że powinnam spróbować się z nią skontaktować? spytałam.
Barnaba skręcił i przez chwilę lecieliśmy równolegle do rzędów ciemnych okien.
Musiałbym przestać ukrywać rezonans twojego amuletu i liczyć na to, że ona zrobi
to samo. Ale wtedy Ron mógłby cię usłyszeć. Lepiej po prostu rozejrzeć się tu trochę dodał
cicho.
Chyba tak mruknęłam sfrustrowana.
Nie ma czarnych skrzydeł zauważył Barnaba.
Pomyślałam od razu, że pojawiły się, kiedy spoglądałam w przyszłość, tylko on mi o
tym nie powiedział.
Tak odparłam kwaśno. Nagle dostrzegłam kątem oka jakiś ruch i odwróciłam
głowę. Tam! zawołałam, wskazując palcem, ale Barnaba też już zwrócił na to uwagę. To
był Shoe. Wchodził właśnie do budynku przez okno na parterze. Jedną nogą był już w środku,
drugą opierał na parapecie. Nakita, stojąca na zewnątrz, coś do niego mówiła. Musiała go
zaskoczyć. Unosiła się nad nią świetlna kula, zapewne Grace. Nakita nie wyciągnęła jeszcze
miecza, ale jasny blask, którym emanowała anielica, świadczył o tym, że sprawy nie
przedstawiały się najlepiej.
Barnaba odbił nagle w drugą stron, oddalając się od szkoły.
Co robisz? krzyknęłam przerażona.
Nie chcę, by zobaczył mnie ze skrzydłami odparł.
Grace, która najwyrazniej mnie usłyszała, wzbiła się wyżej i ruszyła w naszą stronę.
Barnabo, chcę go przekonać, że powinien zmienić swoje życie, bo w przeciwnym razie może
zostać zgładzony. Wyląduj tak, żeby mógł cię zobaczyć, na litość boską! W końcu zawsze
będziesz mógł zmienić jego wspomnienia.
Barnaba mruknął coś ze zrozumieniem i zmienił kurs, a trzy uderzenia skrzydeł
pózniej znalezliśmy się na chodniku.
Jest tutaj! Musicie się spieszyć! zawołała Grace, krążąc wokół nas. W porównaniu
z blaskiem gwiazd jej światełko wydawało się bardzo słabe. Czułam, że pęd powietrza
podczas lądowania zmierzwił mi włosy. Weszła za nim do środka.
Kiedy tylko poczułam ziemię pod stopami, a Barnaba wypuścił mnie z objęć,
obciągnęłam zadartą spódniczkę i rozejrzałam się za Nakitą. Zatrzymała się przy oknie, by
mieć na oku i Shoego, i nas. W dłoni trzymała miecz. Nie musiałam spoglądać w przyszłość,
by odgadnąć, jak to się może skończyć.
Grace, powiedz jej, żeby zaczekała! zawołałam. Rona tu nie ma! Jesteśmy
bezpieczni!
Rozumiem! zadzwięczała w odpowiedzi i skoczyła do okna jak mała srebrna
błyskawica.
Bo przecież Rona tu nie ma, prawda? Jest Grace. Obserwowała Paula. Czy nadal to
robi, czy znowu zaczęła mnie szpiegować? Serafini patrzą. Nie ma to jak lekka presja, kiedy
chce się uzyskać lepsze wyniki, pomyślałam z goryczą.
Barnaba podszedł do mnie i razem ruszyliśmy w stronę okna. Nakita i Shoe zniknęli w
głębi budynku.
Do diabła! wykrzyknęłam. W tej chwili nie dbałam o to, czy słyszy mnie sam Bóg.
Byłam wściekła. Po wizycie w przyszłości nie czułam się najlepiej. A teraz Nakita załatwi
Shoego i wszystkie moje wysiłki zdadzą się psu na budę.
Biegnąc truchtem wzdłuż rzędu okien, potknęłam się o coś i omal nie upadłam. Na
szczęście Barnaba chwycił mnie za łokieć. Otwarte okno znajdowało się dość nisko nad
ziemią, ale Barnaba nagle chwycił mnie wpół i poderwał do góry. Zaraz potem wylądowałam
na podłodze w szkolnej sali, wśród poprzewracanych krzeseł.
Kiepska sprawa, pomyślałam. Spróbowałam się podnieść, w końcu jednak musiałam
przyjąć pomoc Barnaby, który wyciągnął do mnie rękę. Ale moje niezdarne wtargnięcie
przyciągnęło uwagę Shoego i Nakity, którzy przestali mierzyć się wzrokiem i odwrócili się do
mnie. Grace zachichotała. Poprawiłam ubranie i ruchem głowy pokazałam Barnabie, żeby
ubezpieczał drugie drzwi na korytarz. Nakita w jakiś sposób wyprzedziła Shoego i blokowała
pierwsze. Grace, niewidzialna dla Shoego, unosiła się nad jego głową.
Byliśmy w laboratorium chemicznym, w tej chwili oświetlanym tylko przez małe
lampki systemu ochrony budynku. W sali znajdowało się sześć długich stanowisk ze zlewami
i małymi palnikami używanymi do przeprowadzania doświadczeń. Stojący w kącie szkielet
zdawał się do mnie uśmiechać. Stłumiłam drżenie.
Nakito powiedziałam, ciągle zakłopotana z powodu tego, jak się tu dostałam.
Pozwól mi z nim porozmawiać. Mogę go ocalić.
Ja też mogę go ocalić odparła, przestępując z nogi na nogę. I to znacznie
szybciej.
Mówiłam jej! zawołała Grace. Nazwała mnie muchą!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]