[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Maszt udało im się wyciągnąć przy pomocy
wieśniaków z jednego z płonących statków, a następnie zanieść w stronę obozowiska
Ragnarssonów i zwalić prosto na ich ludzi. Wiedział, że teraz wkroczyć tam mógł wreszcie
król Edmund wraz ze swą drużyną. Jemu, Shefowi, pozostało jednak jeszcze uratowanie
Godivy.
Minął wieśniaka próbującego rozprawić się z wikingiem, któremu pękła właśnie włócznia
i kilku biegających w panice gaddgedlarów, przekonanych najwyrazniej, że płonący krzyż to
zemsta za ich odszczepieństwo. Wreszcie dobiegł do namiotu, z którego dochodziły krzyki i
zawodzenia kobiet. Wtedy wyciągnął miecz i przeciąwszy płótno na wysokości kolan,
rozerwał je z całej siły rękami.
Ze środka wydobył się przerazliwy lament. Kobiety stały zbite w jedną masę, jedne w
sukniach, inne w bieliznie, a kilka wciąż jeszcze nagich. Gdzie Godiva?! Może tamta
odwrócona plecami z chustą na głowie? Złapał ją za ramię i odwrócił gwałtownie. Zobaczył
rozsierdzone spojrzenie nieznajomych oczu, a kobieca dłoń wymierzyła mu siarczysty
policzek.
Kobiety rozbiegły się nagle i Shef dostrzegł wreszcie wśród nich znajomą sylwetkę.
Biegła lekko jak młoda sarna, wprost na zatracenie. Anglicy byli teraz wszędzie. Wiedzieli, że
zaraz nadciągnie odsiecz z drugiej części obozu, szlachtowali więc wszystko, co się ruszało,
rozglądając się wciąż za Ivarem i jego braćmi.
Shef dopędził Godivę i chwytając od tyłu przewrócił na ziemię. Oboje potoczyli się po
ziemi, pózniej Shef pociągnął dziewczynę w bezpieczne miejsce.
- Shef!
- Tak, to ja - potwierdził zatykając jej usta. - Teraz posłuchaj. Musimy stąd uciec. Taka
szansa się już nie powtórzy. Wrócimy tą samą drogą, którą przyszedłem, nie został tam już
nikt żywy. Zrozumiałaś? A więc w drogę.
Bitwa dobiegła końca - pomyślał Edmund. Wiedział, że poniósł klęskę. Dzięki pomocy
wieśniaków pod wodzą tego półnagiego młodzieńca udało im się przełamać ostatni bastion
wikingów. Udało im się dokonać spustoszenia wśród najlepszych wojowników, wśród
żołnierskiej elity wielkiej armii, która nigdy już nie odzyska dawnego blasku. Cóż jednak z
tego, skoro Ragnarssonowie nadal żyli. Dopiero gdyby udało mu się pozabijać ich
wszystkich, byłby pewny, że odniósł ostateczne zwycięstwo Nie ma już jednak na to szansy.
W sercu Edmunda wygasał powoli gniew i entuzjazm, zaczęła się chłodna kalkulacja.
Dostrzegł, że poza obrębem płomieni zaczynają zbierać się wikingowie. Najwyrazniej
wydane zostały już jakieś rozkazy. Czuł, że niedługo zacznie się kontruderzenie.
- Czas wracać, panie - mruknął Wigga.
Edmund skinął głową, wiedział, że jest to rzeczywiście ostatni moment. Droga ucieczki
była wciąż wolna, poza tym pozostała jeszcze grupka zaufanych wojowników, którzy osłania
go podczas odwrotu w stronÄ™ wschodniej palisady.
- Wracamy! Wracamy tam, skąd przyszliśmy! Zabijajcie każdego, kto znajdzie się na
drodze. Nieważne, nasz czy obcy. Nie chcę ich zostawić dla Ivara. I nie pozostawiajcie
niedobitków!
Ivar poczuł, jak powraca mu świadomość. Wracała jednak stopniowo i nie od razu udało
mu się pozbierać myśli. Czuł, że zbliża się coś straszliwego. Słyszał zbliżające się kroki. To
był draugr - gigant, spuchnięty i siny jak rozkładający się trup, lecz tak potężny jak dziesięciu
mężczyzn. Wrócił na ziemię, aby niepokoić swoich potomków albo pomścić ich śmierć.
Ivar przypomniał sobie to oblicze. To irlandzki król Maelguala, którego zabił przed
wieloma laty. Pamiętał dobrze tę wykrzywioną wściekłością i cierpieniem twarz. Pamiętał
przekleństwa rzucane nawet wtedy, kiedy koła zaczęły rozciągać jego ciało. Rozciągali go aż
nagle - Ivar przypomniał sobie trzask pękającego kręgosłupa i w jednej chwili oprzytomniał
całkowicie. Poczuł, że ma coś na twarzy, chyba kawałek tkaniny. Czy zawinęli go już w
całun?
Prawe ramię było zupełnie bezwładne. Ivar usiadł i poczuł teraz ból z lewej strony głowy.
O dziwo, nie z prawej, tam gdzie otrzymał cios, lecz właśnie z przeciwnej. A więc to wstrząs,
pomyślał. Powinien się teraz położyć i nie poruszać głową, nie mógł sobie jednak na to
pozwolić.
Powoli podniósł się z ziemi. Wysiłek ten spowodował przypływ nudności i zawrotów
głowy. W dłoni wciąż dzierżył miecz. Spróbował go podnieść, jednak ręka odmówiła
posłuszeństwa. Opuścił więc broń i podparłszy się na niej popatrzył na zdewastowane
obozowisko. Pośród namiotów wciąż walczyło kilkudziesięciu wojowników. I nagle dostrzegł
nadciÄ…gajÄ…cÄ… zgubÄ™.
Nie był to draugr. Kilkanaście kroków od niego stanęła nagle niska postać w zaciągniętej
na oczy wojennej masce. Angielskie królewiątko. Jatmund. Z obu jego stron oraz za jego
plecami kroczyło sześciu mężczyzn, potężnych jak wikingowie, potężnych jak Viga-Brand. Z
pewnością jego gwardia przyboczna. Samo serce i dusza angielskiego rycerstwa,  the
chempan , jak ich tam nazywają. Było ich sześciu, a on, Ivar, nie mógł nawet unieść miecza.
Zrobił jednak krok w ich kierunku, żeby nikt nie śmiał powiedzieć, że on, wielki wojownik
Północy, schwytany został przy próbie ucieczki.
Edmund rozpoznał go nagle i z jego ust wyrwał się okrzyk tryumfu. W kierunku Ivara
ruszyło teraz sześciu rycerzy z podniesionymi mieczami.
Tymczasem Shef przemykał się właśnie w ciemności i widząc lukę pomiędzy namiotami
popchnął do przodu Godivę, aby pobiegła pierwsza. Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i
ruszyła pędem w stronę jakiegoś mężczyzny. Potem chwyciła go za rękę, a on, najwyrazniej
ranny, wsparł się na jej ramieniu. Chryste, to przecież Ivar! Shef nie mógł uwierzyć własnym
oczom.
Chłopak zagryzł wargi i zaczaj zbliżać się ostrożnie jak lampart, z uniesionym na
wysokości bioder mieczem. Wiedział już, że ostrze skieruje pod samą brodę, gdzie ciała nie
krył żaden pancerz.
Nagle naprzeciw niego znalazła się Godiva przytrzymując jego prawą rękę. Chciał ją
odtrącić, lecz przywarła do niego z całej siły oplatając rękami i zaczęła przerazliwie krzyczeć.
- Uważaj! Z tyłu!
Shef rzucił ją na bok, a sam odwrócił się i w ostatniej chwili odparował cios wymierzony
we własną szyję. Drugi cios przyszedł jednak zaraz po pierwszym, uchylił się przed nim i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •