[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyjęli go ze czcią. Kaherdyn dał gościowi zwiedzić tęgie mury i warowną wieżę, dobrze opatrzoną
ostrokołem, za którym byli zasadzeni strzelcy z kuszami i procami. Z blanków muru ukazał w oddali na
równinie namioty i flagi zatknięte przez hrabiego Ryjola. Skoro wrócili na próg zamku, Kaherdyn rzekł:
– A teraz, miły druhu, pójdziemy do komnaty, gdzie jest matka moja i siostra.
Obaj trzymając się za ręce weszli w komnaty niewiast. Siedząc na kobiercu matka i córka zdobiły złotogłowiem
angielski atłas i śpiewały piosnkę miłosną. Powiadały, jako Piękna Doeta, siedząc na wietrze. pod krzem białego
głogu, czeka i opłakuje Doona, swego przyjaciela, tak opieszałego w powrocie. Tristan skłonił się i one jemu
wzajem, po czym rycerze siedli obok. Kaherdyn ukazując stułę, którą haftowała matka, rzekł:
– Widzisz oto, miły druhu Tristanie, jaką robotnicą jest moja pani; jak umie nadobnie złocić stuły i ornaty, aby z
nich czynić podarek ubogim klasztorom! Patrz, jak ręce siostry śmigają nitką złotą po białym atłasie! Na mą
cześć, miła siostro, słusznie ci przystało nosić miano Izoldy o Białych Dłoniach!
Wówczas Tristan usłyszawszy, iż zowie się Izoldą, uśmiechnął się i spojrzał na nią łagodniej.
Owóż hrabia Ryjol rozłożył obóz o trzy mile od Karhenia i od wielu dni ludzie diuka Hoela nie śmieli już
przekraczać bram, aby go zaczepiać. Ale zaraz nazajutrz Tristan, Kaherdyn i dwunastu młodych rycerzy
wyruszyło z Karhenia wdziawszy pancerze, zawiązawszy hełmy i jechali pod świerkowym lasem aż w pobliże
namiotów nieprzyjacielskich; następnie, wypadłszy z zasadzki, uprowadzili siłą tabor hrabiego Ryjola.
Począwszy od tego dnia, zmieniając raz po raz podstępy i sztuki wojenne, obalali źle strzeżone namioty,
zaczepiali podjazdy, nękali i zabijali ludzi i nigdy nie wracali do domu, iżby nie przynieśli jakiegoś łupu. Tak
walcząc, strzemię przy strzemieniu, Tristan i Kaherdyn zaczęli pokładać w sobie wiarę i życzliwość, aż zgoła
zaprzysięgli przyjaźń i braterstwo. I nigdy nie chybili słowu, jak historia was o tym pouczy.
Owo, podczas gdy wracali z harców, rozmawiając o wszelkim rycerskim i dworskim obyczaju, często Kaherdyn
zachwalał miłemu druhowi siostrę Izoldę o Białych Dłoniach, prostą i piękną.
Jednego rana, kiedy błysnął pierwszy świt, strażnik zeszedł spiesznie z wieży i biegł przez sale krzycząc:
– Panowie miłościwi, za długoście spali! Wstawajcie, Ryjol szturmuje do zamku!
Rycerze i mieszczany uzbroili się i pobiegli na mury. Ujrzeli na równinie błyszczące hełmy, rozwiane
pióropusze i całą wiarę Ryjolową, która posuwała się w pięknym porządku. Diukowie Hoel i Kaherdyn
rozwinęli natychmiast przed bramą pierwsze szyki rycerzy. Przybywszy na strzelanie z łuku, opatrzyli konie i
czekali ze spuszczonymi włóczniami, a strzały padały na nich na kształt kwietniowego deszczu.
Tristan zbroił się takoż wraz z tymi, których czaty pobudziły ostatnich. Opasuje pludry, naciąga kaftan,
nogawice, ciasne nagolenniki; wdziewa pancerz, nakłada hełm wraz z przyłbicą; siada na koń, pędzi rumaka
ostrogą aż w równinę i ukazuje się z tarczą wyciągnioną przed pierś, krzycząc:
– Karheń!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]