[ Pobierz całość w formacie PDF ]
był święcie przekonany, że w ścisłej tajemnicy dokonana wyprawa nie mogła tak prędko być
wykryta, by do jej ścigania uruchomić całą eskadrę.
Mimo tego przekonania rozkazał otworzyć luki, postanawiając zarzucić haki na okręt na
wypadek napadu, wierzył bowiem, że przy pomocy swej załogi, złożonej z weteranów, zajmie
nieprzyjacielski dwumasztowiec, po czym będzie mógł spokojnie płynąć dalej. Następnie
zamierzał pod osłoną nocy ujść przed pościgiem dalszych dwóch fregat. Wciąż jednak mając
nadzieję, że przypadek tylko połączył wszystkie trzy okręty, polecił wszystkim żołnierzom i
tym osobom, które mogłyby wzbudzić podejrzenie, udać się pod pokład.
Rozkaz ten zakomunikowano sygnałami reszcie flotylli. Po wykonaniu tego zlecenia
wyczekiwano na dalsze wypadki.
O godzinie 6 wieczorem oba okręty znalazły się w pobliżu, tak iż można już było
porozumieć się za pomocą tuby. Jakkolwiek noc szybko zapadła, można było poznać
francuski dwumasztowiec Zefir , płynący pod dowództwem kapitana Andrieux, i przekonać
się o jego pokojowych zamiarach. Przepowiednie cesarza okazały się zatem trafne.
Kiedy oba dwumasztowce rozpoznały się wzajemnie, wymieniono pozdrowienia wedle
zwyczajów morskich, zamieniając też kilka słów. Obaj kapitanowie zapytali się nawzajem o
cel podróży. Kapitan Andrieux odpowiedział, iż płynie do Livorno. Odpowiedz Incostanta
brzmiała, że okręt płynie do Genui i że chętnie zabierze zlecenia. Kapitan Andrieux
dziękował i zapytał z kolei, jak się wiedzie cesarzowi. Usłyszawszy to pytanie, Napoleon nie
mógł odmówić sobie przyjemności wzięcia udziału w tak interesującej rozmowie. Wziął tedy
tubę z ręki kapitana Chotarda i wykrzyknął w odpowiedzi: Doskonale! Po wymianie tych
informacji oba okręty ruszyły w dalszą drogę, znikając w ciemnościach.
Inconstant płynął dalej pod pełnymi żaglami i przy pomyślnym wietrze, tak iż już
nazajutrz, 28 lutego osiągnięto przylądek korsykański. Tego też dnia sygnalizowano
ponownie okręt wojenny, uzbrojony w 74 działa, płynący na pełnym morzu w kierunku
48
Bastii. Wieść ta jednak nie wywołała już niepokoju. Od pierwszej chwili przekonano się
bowiem, że nie żywi on wrogich zamiarów.
Jeszcze przed opuszczeniem Elby Napoleon ułożył dwie odezwy. Gdy jednak postanowił
dać je do przepisania, nie umiał ich nikt, nie wyłączając samego cesarza, odcyfrować. Rzucił
je tedy do morza i podyktował natychmiast dwie inne, z których jedna zwracała się do armii,
druga zaś do narodu francuskiego. Kto tylko umiał pisać, zamienił się w sekretarza, co tylko
było pod ręką, bębny, ławki, czaka, wszystko znalazło zastosowanie jako pulpity i każdy
przystąpił do pracy. Wśród tej pracy zauważono wybrzeża portu Antibes, które powitane
zostały okrzykami serdecznej radości.
49
STO DNI
Dnia l marca o godzinie 3 flotylla zarzuciła kotwicę w zatoce Juan; w dwie godziny potem
Napoleon zszedł na ląd. Rozłożono obóz w gaju oliwkowym, w którym jeszcze teraz
pokazują drzewo, pod którym spoczął cesarz. W tym samym czasie wysłano do Antibes 25
grenadierów na czele z oficerem gwardii, by pozyskać tamtejszy garnizon, uniesieni jednak
zapałem, ruszyli oni do miasta z okrzykiem: ,,Niech żyje cesarz!
Nic jeszcze nie wiedziano o wylądowaniu Napoleona, uważano tedy tych ludzi za
obłąkanych. Komendant polecił podnieść most zwodzony, owych zaś 25 walecznych znalazło
się jakby w więzieniu.
Było to prawdziwe nieszczęście. Kilku oficerów doradzało Napoleonowi pomaszerować
do Antibes i zająć miasto siłą, by uniknąć złego wrażenia, jakie mógłby wywrzeć opór tej
miejscowości. Napoleon jednak odrzekł, że trzeba iść wprost na Paryż, a nie na Antibes.
Zamieniając zaś słowa w czyn, polecił zwinąć obóz, gdy księżyc ukazał się na niebie.
Wśród nocy niewielka armia stanęła w Cannes, by już o godzinie 6 rano pomaszerować
przez Grasse, po czym zatrzymano się na wzgórzu wznoszącym się nad miastem. Zaledwie
dotarł tam Napoleon, otoczyli go mieszkańcy okolicy, którzy już słyszeli o cudownym
wylądowaniu cesarza. Napoleon przyjął ich tak, jakby to uczynił w Tuileries, wysłuchiwał ich
żalów, przyjmował prośby, obiecując sprawiedliwość.
W Grasse Napoleon spodziewał się znalezć gościniec, który polecił zbudować w roku
1813, droga jednak nie była jeszcze gotowa. Zmuszony był tedy pozostawić w mieście swój
powóz oraz cztery niewielkie działa, zabrane z Elby. Ruszono dalej w drogę przez pokrytą
jeszcze śniegiem ścieżynę górską, wieczorem zaś, po 20-godzinnym marszu, oddział
zatrzymaÅ‚ siÄ™ na nocleg we wsi Cérénon. Dnia 3 marca Napoleon znalazÅ‚ siÄ™ w Barême,
następnego dnia w Digue, 5 marca zaś w Cap. W tym mieście zatrzymał się aż do
wydrukowania odezw, które po drodze rozdawano w tysiącach egzemplarzy.
Tymczasem cesarza trapiły poważne troski. Dotąd stykał się wyłącznie z ludnością, której
entuzjazm i zapał nie nastręczały żadnych wątpliwości. Ale nie pokazał się jeszcze ani jeden
żołnierz, żaden zorganizowany oddział nie przyłączył się do niewielkiej armii cesarskiej, a
przecież Napoleon spodziewał się, iż osoba jego wywrze wpływ na pułki wysłane celem
zwalczania go. Chwila ta, wyczekiwana z takÄ… trwogÄ…, a zarazem tak gorÄ…co upragniona,
wreszcie nadeszła. Między Lamuse a Vizille natknął się generał Cambronne, maszerujący w
przedniej straży na czele 40 grenadierów, na wysłany z Grenoble batalion, który miał rozkaz
zamknąć drogę Napoleonowi. Dowódca oddziału wzbraniał się uznać generała, ten zaś polecił
zawiadomić cesarza.
Napoleon odbywał właśnie drogę w lichym wozie podróżnym, zakupionym w Cap, gdy
doszła go ta wiadomość. Natychmiast polecił przyprowadzić swego konia, dosiadł go i
galopem popędził na odległość niemal stu kroków do żołnierzy, którzy stanęli jakby murem,
zamykając drogę. Ani jeden okrzyk, ani jedno pozdrowienie nie padło z szeregów na jego
powitanie.
Nadeszła chwila, w której wszystko trzeba było rzucić na jedną kartę. Miejsce, na którym
50
znajdował się cesarz, nie pozwalało cofnąć się. Po lewej stronie gościńca wznosiła się stroma
góra, z prawej zaś rozpościerała się niewielka, niespełna na 30 stóp szeroka łączka,
odgraniczona wąwozem. Naprzeciwko zaś stał w pogotowiu batalion, rozciągający się od
wąwozu aż po górę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]