[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dopiero teraz zdała sobie
sprawę z tego, \e płakała. Zaczęła niezręcznie wycierać łzy rękawem szlafroka.
Sloan wziął ją w ramiona. Przez moment miał wra\enie, \e nareszcie będą się
kochać, ale wiotkie ciało bogini stę\ało po kilkunastu sekundach.
- Sloan, nie! - syknęła.
- Dlaczego? Przecie\ wiesz, \e będzie nam dobrze. Tak dobrze, jak nikomu na
świecie. Ani człowiekowi, ani te\ nimfie - dodał, przypomniawszy sobie, z kim
ma do czynienia.
Bogini próbowała wyzwolić się z jego ramion.
- Przecie\ jesteś chory - przypomniała mu. Pocałował jej szyję,
- Drobiazg - mruknÄ…Å‚.
Dziewczyna nie miała ju\ siły się opierać. Zwłaszcza, \e pragnęła Sloana
bardziej ni\ kiedykolwiek. Być mo\e film, który oglądała, przypomniał jej
dawno zapomniane uczucia. Kiedy więc poczuła męską dłoń na swojej piersi,
szepnęła tylko:
- Och, kochany.
Sloan zrozumiał, \e nareszcie otrzymał pozwolenie i na to, na co czekał tak
długo.
- Moja kochana, jedyna - szeptał, obsypując ją pocałunkami. - Jesteś moim
drugim, ja". Częścią mnie.
I Moim dopełnieniem.
- Nie wiedziałam, \e jesteś a\ tak romantyczny - szepnęła mu do ucha.
- Tylko z tobą, kochana - odparł.
Pasek od jedwabnego szlafroka nie był zawiązany.
Kiedy rozchylił jego poły, ujrzał bogactwo, o którym
pró\no mogłyby marzyć banki szwajcarskie. Tych
kształtów, tych wspaniałych wzgórz i tajemniczych
1 dolin nie mo\na by zamienić na pieniądze.
Sloan pochylił się, \eby dotknąć wargami nastroszonych dziewiczo koniuszków.
Efekt był piorunujący. Dziewczyna jęknęła i wygięła ciało w łuk. Spojrzał na
nią z dołu.
- Widzisz, kochana, jak mo\e nam być wspaniale - powiedział. - Teraz zaniosę
ciÄ™ do twego pokoju.
Wstał i zatoczył się. Na szczęście bogini była bardzo lekka i Sloan po chwili
złapał równowagę.
- Najwy\szy czas pomyśleć o obrączkach - powieli dział. - A tak swoją drogą,
kochanie. Zapomniałem cię i spytać, czy nie chciałabyś zamieszkać ze mną na
farmie
w Iowa? Taka farma to marzenie mojego \ycia.
ROZDZIAA CZWARTY
Melania wyjęła gazetę weekendową ze skrzynki na listy i przeszła do kuchni.
Wcią\ jeszcze nie mogła ochłonąć po wczorajszym romantycznym wieczorze ze
Sloanem. Pełną cukiernicę wstawiła do zlewu. Szklanka po herbacie
wylądowała w kredensie.
Danielle ju\ wstała i bawiła się szmacianą lalką. Melania pokazała dziewczynce,
jak mo\na ją ubierać i czesać. Mała wspaniale bawiła się sama. Chodziło
jedynie o to, \eby dostarczyć jej odpowiednich zabawek i rozbudzić wyobraznię
dziecka.
Dziewczyna zerknęła do niewielkiego lusterka. Dzisiejsza fryzura powinna
skutecznie zniechęcić Sloana do amorów. Nawet Danielle spytała, dlaczego ma
na głowie taką kłującą piramidę.
Mimo i\ bezpieczna, Melania nie czuła się jednak szczęśliwa. Wczorajsze
zdarzenia na nowo obudziły w niej kobietę. Odezwały się stare, od dawna
tłumione potrzeby, których nie mogła zaspokoić w mał\eństwie. Co gorsza,
zdawała sobie sprawę, \e Sloan potrafiłby ją kochać tak, jak chciała.
Potrząsnęła głową. Danielle zaczęła coś nucić. Wycinała właśnie kolejne
ubranko dla lalki. Melania pochyliła się nad deseczką. Kończyła
przygotowywanie kanapek dla Sloana.
Zapukała do drzwi jego sypialni. Wewnątrz rozległ się jakiś pomruk. Nie widząc
innego wyjścia, uznała to za zachętę. Nacisnęła łokciem klamkę i pchnęła drzwi.
Od razu poczuła męski zapach. Serce zaczęło jej bić przyspieszonym rytmem.
- Zamknij, do cholery, drzwi - warknÄ…Å‚ Sloan.
Niestety, wczorajszy romantyczny kochanek zamienił się w burkliwego faceta.
Oczy dziewczyny przyzwyczajały się do panującego wewnątrz półmroku.
Ujrzała Sloana le\ącego na łó\ku. Kołdra okrywała go tylko do połowy brzucha.
A\ się zachwiała, widząc jego nagi tors.
- Zaraz to zrobię - powiedziała. - Muszę tylko postawić gdzieś tacę.
Sloan zmieszał się, ale mimo to nie dawał za wygraną.
- Dobrze się bawiłaś przy sprzątaniu? Nie mogłem spać przez ciebie - poskar\ył
siÄ™.
- Bzdury - mruknęła. - Spałeś jak suseł. Sprawdzałam parę razy, bo chciałam ci
podać śniadanie.
Sloan nie wiedział, jak poradzić sobie z tą kobietą. Na wszystko miała
odpowiedz. Nic nie mogło wyprowadzić jej z równowagi.
- yle spałem dziś w nocy - wyznał. - Męczyła mnie sprawa konta Itty'ego. To
mój najlepszy klient...
Melania nareszcie zrozumiała, dlaczego jest nie w humorze. Ona równie\ nie
skakałaby z radości, gdyby ktoś odebrał jej konto Bitty'ego.
- Mo\e napijesz się kawy - zaproponowała.
Skinął głową. Pochyliła się i postawiła tacę z kanapkami i sokiem
pomarańczowym na nocnym stoliku. Nagle struchlała. Patrzył na nią tak, jakby
usiłował coś sobie przypomnieć. Dziewczyna odskoczyła od łó\ka. Sloan
sięgnął po sok i wypił go duszkiem. Następnie potrząsnął głową, jakby chciał
obudzić się z jakiegoś złego snu.
- A teraz kawy. Szybko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •