[ Pobierz całość w formacie PDF ]
grupy już kiedyś, w poprzednich wcieleniach, spotkały się ze sobą i teraz stare emocje blokują
wymianę energii. Czy wam samym nie zdarza się czasem, że musicie pracować z kimś, kogo
natychmiast, niemal od pierwszego wejrzenia po prostu nie lubicie, właściwie bez żadnego
konkretnego powodu? Może się wtedy pojawiać zazdrość, zawiść, niechęć, próby obwiniania tej osoby
o wszystkie niepowodzenia. W Zaświatach dostałam bardzo wyrazną informację, że żadnej grupie nie
uda się osiągnąć najwyższego możliwego potencjału tak długo, aż poszczególni jej członkowie nie
zapanują nad tym emocjonalnym bagażem z przeszłości i nie oczyszczą wzajemnych relacji.
Ależ to właśnie próbowaliśmy robić, zanim się pojawiłaś! powiedziała Maja z entuzjazmem.
A widziałaś swoją Wizję Narodzin? spytałem Charlene.
Tak. Niestety, nie udało mi się pojąć nic poza nią. Nie miałam dość energii. Zobaczyłam tylko, że
na całej Ziemi tworzą się grupy, a ja mam się znalezć w tej dolinie w grupie siedmiu osób.
Usłyszeliśmy odgłos samochodu, tym razem jadącego z innej strony, dość daleko na północy.
Nie możemy tak tu stać zadecydował Curtis. Jesteśmy zbyt widoczni. Lepiej wracajmy do
jaskini.
Charlene zjadła resztki zupy i oddała mi talerz. Nie było już wody do zmywania, więc włożyłem
brudne naczynia do plecaka.
Wróciłem na swoje miejsce. Siedzieliśmy teraz wszyscy w czworoboku: Charlene po mojej lewej
ręce, naprzeciwko mnie Curtis, pomiędzy nami Maja. Strażnika zostawiliśmy poza jaskinią, wciąż
zakneblowanego i zwiÄ…zanego.
Na zewnątrz wszystko w porządku? spytałem Curtisa, który dopiero co wrócił z krótkiego
rekonesansu.
Na razie chyba tak, ale znów słyszałem samochody. Myślę, że powinniśmy tu zostać aż do
zapadnięcia zmroku.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Jasne było, że każdy z nas próbuje podnieść
poziom swojej energii. Opowiedziałem im o Wizji Zwiata, którą do pewnego momentu mogłem
obserwować wraz z grupą Feymana.
A czego ty się dowiedziałaś o pozbywaniu się dawnych emocji? spytałem na koniec Charlene.
Tylko tego, że nie możemy ruszyć dalej tak długo, aż wszyscy całkowicie nie powrócimy do
miłości.
O, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać skomentował Curtis.
Spojrzeliśmy po sobie i nagle zrozumieliśmy, że cała energia grupy przesunęła się w kierunku Mai.
Chodzi o to, by uczciwie rozpoznać w sobie wszystkie uczucia wobec innych, przyznać się do
nich, stać się ich całkowicie świadomym, nawet gdyby nam się to wydawało dziwne czy po prostu
głupie. Maja zaczęła mówić z lekko przymkniętymi oczyma, jej głos płynął łagodnie i pewnie. W ten
sposób przywołujemy te emocje do poziomu pełnej świadomości teraz, w obecnej chwili, a potem
możemy je odesłać do przeszłości, czyli tam, gdzie naprawdę przynależą. Wtedy dopiero my,
oczyszczeni z dawnych uczuć, możemy powrócić do miłości, która jest emocją najwyższą,
najpiękniejszą.
Zatrzymaj się na chwilę przerwałem Mai. A co z naszymi uczuciami wobec Charlene? Do niej
też możemy przecież żywić jakieś przeszłe urazy?
Tak, odczuwam emocje, ale z mojej strony są one tylko pozytywne powiedziała Maja.
Charlene, ty byłaś z nami, chciałaś pomóc, pamiętam więc wobec ciebie jedynie wdzięczność...
Pamiętam też, że próbowałaś wtedy powiedzieć coś bardzo ważnego, coś o przodkach. Ale nikt nie
chciał słuchać.
Czy ty też wtedy zginęłaś? spytałem Charlene.
Nie, ona nie zginęła Maja odpowiedziała za Charlene. Wróciła do wojskowych dowódców,
chciała spróbować jeszcze raz na nich wpłynąć.
Tak potwierdziła Charlene. Ale ich już nie było w obozie.
Czy ktoś jeszcze czuje coś wobec Charlene? spytała
Maja.
Ja nie czuję absolutnie nic stwierdził Curtis.
A ty, Charlene? Co ty czujesz? spytałem.
Wzrok Charlene zatrzymywał się kolejno na każdym z nas.
Zdaje mi się, że nie pamiętam żadnych emocji wobec Curtisa... Z Mają wszystko jest bardzo
pozytywne... Ale myślę, że do ciebie mam chyba jakiś dawny żal.
Dlaczego? spytałem.
Bo byłeś taki zajęty sobą, nie uczestniczyłeś w naszej tragedii. Byłeś człowiekiem niezależnym,
który nie ma zamiaru pakować się w nie swoje sprawy.
Ależ Charlene, pamiętaj, że ja się poświęciłem dla Wtajemniczeń już wcześniej, w innym życiu,
jako mnich. Więc w kolejnym wcieleniu nie chciałem już ryzykować, skoro czułem, że to nie da
żadnego rezultatu.
Mój protest jakby ją zirytował, odwróciła wzrok. Maja dotknęła mojego ramienia.
Niepotrzebnie się tłumaczysz i bronisz. Kiedy reagujesz w ten sposób, to jakbyś nie przyznawał
drugiej osobie prawa do jej emocji i twierdził, że są niesłuszne. I wtedy ona dalej nie może się z nich
wyzwolić, gdyż próbuje znalezć inny sposób, żeby cię przekonać. Jej negatywne uczucia mogą znów
zejść do podświadomości, a pomiędzy wami pozostaną tylko dziwne reakcje i zła energia. Stare zaś
emocje w dalszym ciągu będą problemem, stojąc na drodze waszego porozumienia. Myślę, że
powinieneś jej po prostu przyznać prawo do tych negatywnych odczuć względem ciebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]