[ Pobierz całość w formacie PDF ]
176
Wszyscy znajdujący się w centrum dowodzenia zamarli. Cała ich uwaga kon-
centrowała się dotychczas na raportach dotyczących wskazań sondy powierzch-
niowej, ponieważ największym niebezpieczeństwem wydawała się grozba zde-
rzenia z wystającym lodowym stalaktytem zwisającym z dna góry. Ostrzeżenie
oficera z pomieszczenia torpedowego przypomniało im, że tuż przed zanurzeniem
zderzyli się z krą nieznanej wielkości, a znajdowali się obecnie na takiej głębo-
kości, gdzie każdy centymetr kwadratowy kadłuba poddany był potężnemu ci-
śnieniu. Miliony milionów ton wody morskiej oddzielały ich od świata, w którym
znajdowało się niebo, słońce i świeże powietrze świata, będącego ich prawdzi-
wym domem.
Zciągając na dół umieszczony ponad głową mikrofon, Gorow powiedział:
Kapitan do pomieszczenia torpedowego. Za wewnętrznym poszyciem znaj-
duje siÄ™ sucha izolacja.
Głośnik interkomu znalazł się teraz w centrum zainteresowania, podobnie jak
przed chwilÄ… wskaznik zanurzenia.
Tak, kapitanie. Niemniej jednak występuje zawilgocenie. Izolacja za ścian-
ką musi być teraz mokra.
Najwyrazniej podczas zderzenia z krą okręt został poważnie uszkodzony.
Czy wody jest dużo?
Nie, to tylko zawilgocenie. Cienka warstewka.
Gdzie to znalezliście?
Na spawie pomiędzy czwartym a piątym lukiem.
Czy widać tam jakieś wgniecenie?
Nie, kapitanie.
Uważajcie na to.
Cały czas kontrolujemy sytuację, kapitanie.
Gorow puścił mikrofon, który samoczynnie się uniósł.
%7łuków stał przy stanowisku dowodzenia.
Moglibyśmy zmienić kurs, kapitanie.
Nie.
Gorow wiedział, o czym myślał pierwszy oficer. Przepływali pod całą długo-
ścią góry lodowej i mieli przed sobą jeszcze połowę drogi. Zwracając się jednak
w jedną lub drugą stronę, mogliby dotrzeć do otwartego morza na dystansie dwu-
stu lub trzystu metrów, gdyż szerokość góry była znacznie mniejsza niż długość.
Zmiana kursu wydawała się rozsądną propozycją, ale niweczyłaby cały dotych-
czasowy wysiłek.
Odwrócenie łodzi i dotarcie do bocznej krawędzi góry lodowej zajęłoby
tyle samo czasu, ile dopłynięcie do jej rufy, a za nią również rozciąga się otwarte
morze. Trzymajcie się mocno, poruczniku powiedział Gorow.
Tak jest, kapitanie.
Ster zero i tak trzymać, chyba że ten prąd zacznie nas obracać.
177
Operator siedzący przy sondzie powierzchniowej zameldował:
Dno góry ponad nami. Osiemdziesiąt metrów.
Znowu zagadka podnoszÄ…cego siÄ™ lodu.
Nie zwiększali zanurzenia i Gorow doskonale wiedział, że dryfująca wyspa
nie zaczęła nagle w magiczny sposób lewitować ponad morzem. Dlaczego więc
odległość pomiędzy nimi rosła?
Czy nie powinniśmy zmniejszyć zanurzenia, kapitanie? zasugerował
%7łuków. Znalezlibyśmy się trochę bliżej lodu. Gdybyśmy podnieśli się do puła-
pu dwustu metrów, może kadłub przestałby w środku wilgotnieć. Ciśnienie byłoby
znacznie mniejsze.
Utrzymać łódz na dwustu czterdziestu krótko odpowiedział Gorow.
Bardziej martwił się o swoją mokrą od potu załogę, niż o zawilgocone poszy-
cie kadłuba. Była to grupa dzielnych ludzi i od chwili, kiedy objął nad nimi ko-
mendę, dali mu wiele powodów do dumy. Wcześniej niejednokrotnie znajdowali
siÄ™ w trudnych sytuacjach i zawsze niezwykle spokojnie i profesjonalnie wyko-
nywali swoje zadania. Jednak przy każdej poprzedniej okazji do wyjścia z opresji
wystarczał kunszt i opanowanie. Tym razem potrzebowali również sporo szczę-
ścia. Nawet najlepsze umiejętności i choćby stalowe nerwy nie uratują ich, jeśli
kadłub pęknie pod naciskiem tytanicznego ciśnienia, jakiemu właśnie był podda-
ny. Nie mogąc polegać wyłącznie na sobie samych, musieli zaufać również nie-
znanym inżynierom, którzy zaprojektowali łódz, i robotnikom w stoczni, którzy ją
zbudowali. Nie byłoby to może takie trudne, gdyby nie zdawali sobie sprawy, jak
fatalna jest sytuacja ekonomiczna kraju, w wyniku czego zmniejszyła się często-
tliwość i zakres przeglądów technicznych oraz prac konserwacyjnych związanych
z utrzymaniem jednostki.
Wszystko to powodowało, że ich wytrzymałość powoli zaczynała się wyczer-
pywać.
Nie możemy zmniejszyć zanurzenia upierał się Gorow. W dalszym
ciągu jesteśmy pod górą lodową. Nie wiem, co się tutaj dzieje i dlaczego ten lód
się podnosi, ale zachowamy wszelkie środki ostrożności do chwili, kiedy to zro-
zumiem.
Lód ponad nami. Dziewięćdziesiąt trzy metry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]