[ Pobierz całość w formacie PDF ]

duchu, że przeprowadzam test specjalnie tego wieczoru, wiedząc, że nie
spotkam Patcha.
Pół godziny pózniej Vee podjechała pod bramę Delphic Seaport. Na otwarcie
przyjechało tyle ludzi, że musiałyśmy postawić samochód na samym końcu
parkingu. Wtulony w brzeg, Delphic jest znany z chłodnej aury. Kiedy szłyśmy w
stronę kasy, zerwał się wiatr i omiótł nasze łydki torebkami po popcornie i
papierkami po cukierkach. Drzewa wciąż jeszcze nie miały liści i gałęzie
poruszały się nad nami złowieszczo jak pozbawione stawów palce. Przez całe
lato Delphic Seaport ściągał tłumy spragnionych rozrywek, maskarad, wróżb,
cygańskiej muzyki i widoku rozmaitych dziwolągów. Nigdy nie udało mi się
dociec, czy pokazywane tam deformacje ciała były autentyczne czy podrabiane.
-Jeden dla dorosłych - poprosiłam kobietę za kontuarem.
Wzięła pieniądze i podała mi przez okienko opaskę na rękę, po czym
uśmiechnęła się, odsłaniając plastykowe białe kły wampira, umazane na
czerwono szminkÄ….
- Dobrej zabawy - powiedziała zadyszana. - Polecam naszą świeżo
przebudowaną kolejkę. - Stuknęła w szybę, wskazując stosik map parku i ulotki.
Przechodząc przez obrotowe drzwi, wzięłam jedną z ulotek. Widniał na niej
napis:
NAJNOWSZA SENSACJA PARK LI ROZRYWKI DELPHIC! ARCHANIOA PO
PRZEBUDOWIE ( RENOWACJI) PRZE%7Å‚YJ WIELKI UPADEK Z WYSOKOZCI
TRZYDZIESTU PICIU METRÓW!
Zerkając mi przez ramię, Vee przeczytała ulotkę. O mało nie przebiła mi
paznokciami skóry na barku.
- Musimy się przejechać! - zapiszczała.
- Na końcu - przyrzekłam w nadziei, że jeśli najpierw przeżyjemy wszystkie inne
atrakcje, Vee o tej zapomni. Od lat myślałam, że nie boję się wysokości,
przypuszczalnie dlatego, że zawsze sprytnie unikałam tego typu wyzwań. Nie
byłam do końca gotowa sprawdzić, czy czas osłabił we mnie strach.
Po diabelskim młynie, samochodzikach, przejażdżce na latającym dywanie,
strzelnicy i paru innych grach stwierdziłyśmy, że nadeszła pora, by poszukać
Julesa i Elliota.
- Hm - mruknęła Vee, rozglądając się po krętej ścieżce wokół parku.
Przez chwilę milczałyśmy w zadumie.
- Może salon gier? - zasugerowałam w końcu.
- Racja.
Ledwie minęłyśmy drzwi salonu - spostrzegłam go. Ale nie Elliota. Ani Julesa.
Patcha.
Uniósł głowę znad gry wideo. Twarz przysłaniała mu ta sama baseballowa
czapka, w której widziałam go na wuefie, ale z całą pewnością ujrzałam cień
uśmiechu... Na pierwszy rzut oka wyglądał przyjaznie, ale zaraz mi się
przypomniało, jak przeniknął moje myśli, i aż mnie zmroziło.
Liczyłam, że Vee go nie zauważy. Prędko pchnęłam ją naprzód, aby nie zdążyła
go dostrzec. Brakowało mi jeszcze tylko tego, abyśmy zagadnęły Patcha.
- Są tam! - wykrzyknęła, wymachując w górze ręką. -Jules! Elliot! Chodzcie!
-Dobry wieczór paniom - przywitał nas Elliot, przecinka jąc się przez tłum. Jules
szedł w ślad za nim, z miną tak entuzjastyczną jak trzydniowy klops. - Mogę wam
postawić colę?
- Super - odparła Vee, wgapiona w Julesa. - Poproszę dietetyczną.
Jules bąknął pod nosem, że musi skorzystać z toalety i znowu znikł w tłumie.
Po pięciu minutach Elliot wrócił z colą. Wręczył nam po puszce, zatarł ręce i na
moment się zamyślił.
- Od czego zaczniemy? - spytał.
- No a Jules? - zaniepokoiła się Vee.
- Znajdzie nas, spokojnie.
- Air hockey - powiedziałam bez namysłu.
Stół do gry w air hockey a mieścił się po drugiej stronie salonu. Całe szczęście -
im dalej od Patcha, tym lepiej. Wmawiałam sobie, że znalazł się tam przez
przypadek, ale moja intuicja przeczyła temu.
-Patrzcie! - zawołała Vee. - Futbol stołowy! - I już biegła zygzakiem w stronę
otwartego stołu. - Ja z Julesem przeciwko wam. Przegrani stawiają pizzę.
- Okej - odpowiedział Elliot.
Nie miałabym nic przeciwko futbolowi, gdyby stół był nieco dalej od miejsca, w
którym grał Patch. Postanowiłam go ignorować. Gdybym ustawiła się plecami do
niego, prawie bym go nie widziała. I może nie znalazłby się też w polu widzenia
Vee.
- Ej, Nora, to chyba Patch? - odezwała się Vee.
- Hm? - spytałam niewinnie. Pokazała go palcem.
- O, tam. To on, prawda?
- Nie sądzę. Czyli Elliot i ja to drużyna białych?
- Patch siedzi z Norą na biologii - wyjaśniła Vee Elliotowi. Mrugnęła do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •